Krzysztof Srogosz, Eurosport.interia.pl: Jest pan zadowolony z premierowego występu w wyjściowym składzie kadry w spotkaniu z Meksykiem? Jakub Świerczok (napastnik reprezentacji Polski): Oczywiście, cieszy mnie to, że mogłem zagrać od pierwszej minuty. To jest marzenie wszystkich zawodników, którzy przyjeżdżają na zgrupowania reprezentacji Polski. Każdy chce odśpiewać hymn na murawie. Co do mojego występu, to nie jestem bardzo zadowolony. Wiadomo, że chciałbym strzelić gola, ale to były moje pierwsze spotkania w kadrze. Mam nadzieję, że każde kolejny będzie wyglądało coraz lepiej. Sądzę, że już poniedziałkowe starcie pokazało, że wiem, jak to wszystko wygląda i jak trzeba grać w kadrze. Według mnie z minuty na minutę prezentowałem się korzystniej. Spodziewał się pan, że dobre występy w klubie w końcu przełożą się na powołanie? - W ogóle o tym nie myślałem. Koncentrowałem się po prostu na tym, aby grać jak najlepiej w klubie. Chciałem zawsze udowadnić, że na to zasługuję. Teraz cieszę się, że to zostało docenione i otrzymałem powołanie od selekcjonera. Tak naprawdę, w obliczu kontuzji Arkadiusza Milika, w reprezentacji jest tylko jeden pewny napastnik, a więc Robert Lewandowski. Pan widzi szansę, aby być jego zmiennikiem? - Sadzę, że nie mogę się nad tym skupiać, bo będzie mnie to odciągać od tego celu, którym jest oczywiście mundial. Chcę się jak najlepiej koncentrować na każdym kolejnym meczu w Zagłębiu. Dobrze wiem, że tylko dobra gra w Ekstraklasie da mi możliwość znalezienia się ponownie na zgrupowaniu. Chcę w lidze pokazać, że zasługuję na następną szansę. Poniedziałkowi rywale byli mocniejsi niż się spodziewaliście? - Zbyt mocno Meksykanie nas nie zaskoczyli. Przecież rywale nie stworzyli sobie wielkiej liczby sytuacji. Akcja, po której zdobyli bramkę, była dość przypadkowa i dla nich szczęśliwa. Napastnik gości dobił piłkę. Myślę, że nie zagraliśmy źle. W dwóch spotkaniach podczas tego zgrupowania był pan na murawie prawie 100 minut. Ten przyjazd na kadrę chyba nie był stracony? - Na pewno to będzie dla mnie dodatkowa motywacja do jeszcze cięższej pracy. Znaleźć się na obozie kadry z tak znakomitymi piłkarzami i tak dobrym trenerem to dla mnie zaszczyt. Teraz wrócę do klubu i jeszcze mocniej będę pracował, aby to nie był tylko incydent. Udało się zamienić kilka słów z selekcjonerem po starciu z Urugwajem? - Tak, rozmawialiśmy, ale nie było zbyt czego analizować. Wiadomo, że w kilku sytuacjach mogłem się lepiej zachować. To był trudny mecz walki, nie miałem wielu sytuacji, aby pokazać się piłkarsko. Mało mieliśmy piłkę z przodu. W poniedziałek sądzę, że wyglądało to już lepiej. Mam nadzieję, że to jest moment w karierze, który będzie tylko jeszcze lepszy. W Gdańsku rozmawiał - Krzysztof Srogosz