Zdaniem Mowlika, nie ma większych zaskoczeń w kadrze na mundial. Na ostatnim etapie selekcji odpadli Łukasz Skorupski, Tomasz Kędziora, Paweł Dawidowicz, Krzysztof Mączyński, Przemysław Frankowski, Sebastian Szymański, Szymon Żurkowski oraz Kamil Wilczek. Rezerwowym jest Marcin Kamiński. "Mączyński był mocnym ogniwem, ale to raczej wynik kontuzji, bowiem mało ostatnio grał. Zastanawiałem się nad Wilczkiem, ale na pewno większe doświadczenie jest po stronie Łukasza Teodorczyka. W przypadku bramkarzy nie ma tu zaskoczenia. Wiem, że dużo kontrowersji towarzyszy powołaniu Sławomira Peszki, bo faktycznie, nie miał dobrej wiosny. Być może zdobył uznanie za całokształt. Trochę niedoceniony został z kolei Kamiński" - ocenił były bramkarz m.in. Lecha Poznań i Legii Warszawa, uczestnik mundialu w Hiszpanii (1982). Jego zdaniem, selekcjoner postawił na zawodników, którzy są już w tej reprezentacji od dłuższego czasu. "Trener Nawałka postawił przede wszystkich na zawodników już sprawdzonych i doświadczonych. Miał okazję widzieć ich w sparingach, oprócz formy, ważne jest też czy piłkarz realizuje założenia. Patrząc na nasz skład, prawdopodobnie będziemy mieli jeden ze starszych zespołów na mistrzostwach" - stwierdził. Pod dużym znakiem stoi występ w turnieju Kamila Glika, bowiem w poniedziałek podczas treningu doznał urazu barku i we Francji przejdzie badania. Piłkarza AS Monaco zastąpiłby Kamiński. "Brak Glika to byłoby bardzo duże osłabienie. On nawet w słabszej dyspozycji jest solidnym punktem reprezentacji, ma osobowość, markę. Thiago Cionek nie do końca mnie przekonuje w tej drużynie" - przyznał Mowlik. Dla niego wielkim nieobecnym w drużynie jest bramkarz... Arkadiusz Malarz, który w ogóle nie był brany pod uwagę przez Nawałkę. "Nie wiem, czy metryka o tym zadecydowała. Ale od przynajmniej dwóch lat jest numerem jeden na polskim podwórku i po raz drugi tak naprawdę zapewnił Legii tytuł mistrza Polski" - podkreślił. 21-krotny reprezentant Polski uważa, że tacy zawodnicy jak Kędziora, Szymański czy Żurkowski prędzej czy później znajdą się w kadrze. "Mam nadzieję, że nie załamią się tym, że nie zostali powołani. Zwykle tak jest, że po dużych imprezach w reprezentacjach następuje wietrzenie szatni i oni na pewno dostaną swoją szansę" - mówił. Mowlik nie ukrywa, że powoływanie kadry 36 lat temu przed mistrzostwami w Hiszpanii odbywało się w zupełnie inny sposób, przede wszystkim bez otoczki medialnej. On sam do końca walczył o miano trzeciego bramkarza w reprezentacji. "Józek Młynarczyk i Jacek Kazimierski byli pewniakami. Walczyłem o trzecie miejsce z Adamem Jareckim, który krótko przed zakończeniem zgrupowania opuścił zespół i pozostał w Niemczech. Musimy pamiętać, że wówczas w Polsce był stan wojenny. W ten sposób Adam sam się skreślił" - podsumował.