Rozstrzygnięcie we wtorkowym meczu w Sankt Petersburgu nastąpiło w 66. minucie. Emil Forsberg zdecydował się na strzał zza pola karnego. Próbujący interweniować Manuel Akanji zrobił to na tyle niefortunnie, że piłka zmieniła kierunek i wpadła do siatki obok zdezorientowanego i bezradnego bramkarza Yanna Sommera. Dziennik "Blick" uważa, że zawiedli liderzy zespołu, uważani za zawodników klasy światowej Granit Xhaka i Xherdan Shaqiri. - Nie mieli wpływu na grę i z pewnością nie byli przywódcami na boisku. Można przegrać mecz rundy pucharowej mistrzostw świata, ale nie w ten sposób i nie tak łatwo. Helweci byli słabszą drużyną, przeciwnicy stworzyli znacznie więcej groźniejszych sytuacji. Dopiero po stracie gola Szwajcarzy przeważali, jednak nie potrafili przynajmniej wyrównać. W 79. minucie Forsberg, uznany najlepszym zawodnikiem meczu, wyręczył Robina Olsena po strzale głową rezerwowego Breela Embolo. W doliczonym czasie gry bliski powodzenia był też inny piłkarz wprowadzony w drugiej połowie Haris Seferović. W "Neue Zuercher Zeitung" podkreślono, że podopiecznym trenera Vladimira Petkovicia zabrakło praktycznie wszystkiego, tj. siły w nogach, chęci w sercach, pomysłów w głowie itd. - Porażka 0-1 ze Szwecją ujawniła słabości naszej reprezentacji narodowej. Przede wszystkim gramy za wolno, ale też mentalnie jesteśmy za delikatni - oceniła gazeta. Skrytykowany został także selekcjoner Petkovic, który w 2014 roku zastąpił Ottmara Hitzfelda. - Straciliśmy kolejną wielką szansę, a za kadencji obecnego trenera nie jesteśmy trochę dalej niż wcześniej - stwierdził dziennikarz "Aargauer Zeitung". Tymczasem Szwedzi do ćwierćfinału mundialu awansowali po raz pierwszy od 1994 roku, kiedy w USA zajęli trzecią pozycję. O półfinał powalczą w sobotę z Anglią.