Pomagają np. w dotarciu na odpowiednie sektory stadionu, przy kwestiach transportu, a ci zatrudnieni już w samym centrum medialnym udzielają informacji dotyczących pracy dziennikarzy, ogłaszają komunikaty (np. kiedy można zgłaszać się po odbiór biletów meczowych), służą pomocą przy tłumaczeniu z języka rosyjskiego, roznoszą wydrukowane składy itd. Nie zawsze są w stanie pomóc, czasami lepiej polegać na swojej orientacji w terenie (co przydaje się zwłaszcza na ogromnych Łużnikach, gdzie łatwo pomylić drogę), ale na pewno trudno odmówić im chęci. Już wcześniej Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) ogłaszała na swojej stronie, że kandydaci na wolontariuszy muszą mieć ukończone 18 lat, mówić po angielsku i posiadać umiejętność pracy zespołowej. Mile widziane było doświadczenie w zakresie wolontariatu. Zdecydowaną większość stanowią Rosjanie, choć są też wolontariusze z innych krajów. Na przykład na obiekcie Spartaka jest jedna Polka, Kasia, także m.in. chłopak z Tadżykistanu. Kasia pochodzi z Warszawy, ukończyła lingwistykę stosowaną, biegle zna rosyjski i angielski. Jak przyznała, tylko dziesięć procent aplikujących osób dostało się tutaj, a rekrutacja trwała od roku. Zaczęło się od rozmowy przez Skype’a. Wcześniej pomagała jako tłumaczka przy różnych wydarzeniach, ale w takim jeszcze nie brała udziału. Na Spartaku można spotkać także Julię, Rosjankę, która mówi po polsku i dzięki temu po meczu biało-czerwonych z Senegalem pomagała dziennikarzom, np. w tłumaczeniu wypowiedzi Łukasza Fabiańskiego. - Na Łużnikach też jest pana rodak, ma na imię Bartosz. Pracuje, o ile się nie mylę, przy wejściu na sektor dla nadawców telewizyjnych - powiedziała jedna z wolontariuszek. Mają zapewnione wyżywienie i zakwaterowanie, a także ubrania - m.in. koszulki, dresy (łącznie z dodatkami, np. plecakami) z logo turnieju. Są widoczni z daleka, ich stroje są całe czerwone. - Akurat ja nie muszę korzystać z zakwaterowania, bo mieszkam w Moskwie - powiedział dobrą polszczyzna Danił. Jest studentem i od pięciu lat uczy się języka polskiego. Tutaj można go spotkać m.in. przy bramkach kontrolnych, przez które przechodzą dziennikarze. Jak przyznali rosyjscy wolontariusze - na obiekcie Spartaka pracuje ich dokładnie 1040. Z kolei na Łużnikach - około dwóch tysięcy (w biurze prasowym - 88 osób). Łącznie na wszystkich stadionach tegorocznych mistrzostw świata jest około 18 tysięcy wolontariuszy. - Spotykamy się z różnymi reakcjami dziennikarzy, ale zawsze chcemy być im pomocni - zapewnił jeden z nich. Muszą być cierpliwi, bo czasami przedstawiciele mediów nie rozumieją lub nie chcą rozumieć ich próśb. Przykładem jeden z dziennikarzy po meczu Niemiec z Meksykiem, który - mimo zakazu robienia zdjęć i kręcenia filmów w strefie rozmów z zawodnikami (tzw. strefa mieszana) - nie chciał się podporządkować. Wolontariuszka kilkakrotnie składała ręce jak w geście modlitwy. - Bardzo pana proszę i dziękuję - powtarzała za każdym razem, aż w końcu jej wyjątkowo grzeczne prośby zostały wysłuchane. Kiedy z kolei jedna z wolontariuszek przez pomyłkę powiedziała dziennikarzowi, że nie dostał wejściówki do strefy mieszanej na mecz reprezentacji jego kraju (pomyliła go z innym mężczyzną), kilkakrotnie przepraszała za swoje zachowanie. I to jeszcze długo po jego odejściu od stoiska z biletami dla prasy. Tutaj nie zawsze doczekają się podziękowania lub ciepłego słowa. Ale o tym, że ktoś docenia ich wysiłek, świadczą napisy na telebimach przed każdym meczem mundialu - "Spasibo wolontiery". Również w języku angielskim.