Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) zorganizowała w piątek konferencję prasową na stadionie Łużniki, poświęconą pracy sędziów w fazie grupowej mundialu, głównie pod kątem systemu wideoweryfkacji. Spotkanie z mediami trwało dwie godziny, w tym czasie zaprezentowano m.in. kilka sytuacji, w których - dzięki pomocy VAR - podjęto prawidłowe decyzje. Najpierw jednak Collina podziękował piłkarzom i trenerom za ich zachowanie w meczach tegorocznych mistrzostw świata. "To była dobra współpraca. Średnia liczba 3,4 żółtych kartek na mecz jest zgodna z innymi turniejami, natomiast zdecydowanie zmalała liczba czerwonych kartek. To, z czego się cieszymy, to dotychczasowy szacunek piłkarzy wobec ich rywali" - przyznał Collina. Przewodniczący komisji sędziowskiej FIFA zwrócił uwagę na korzyści, jakie przyniosło wprowadzenie systemu wideoweryfikacji. "W czasie zawodów nie jest możliwe, że wszystko będzie perfekcyjne w stu procentach. Niektóre rzeczy muszą zostać dopracowane, w oparciu o doświadczenia z pierwszej fazy turnieju. Bez wideoweryfikacji 95 procent decyzji sędziowskich było prawidłowych, a dzięki interwencji VAR ten odsetek wzrósł do 99,3 procent. Od początku mówiliśmy - VAR nie oznacza doskonałości. Ale jak widać, 99,3 procent jest już temu bardzo bliskie" - dodał znakomity w przeszłości włoski sędzia. Na pytanie z sali, jak to obliczono, że aż taki procent decyzji sędziowskich był prawidłowy, Collina uśmiechnął się i odpowiedział: "Pracujemy w tej profesji od dawna. Nie przyjechaliśmy do Rosji, żeby tylko spędzić miło czas". Wcześniej jednak, już na początku konferencji, Collina przyznał, że niektórzy sędziowie powinni tłumaczyć piłkarzom, dlaczego np. nie podyktowali rzutu karnego i nie skorzystali z systemu VAR. "Nie wiem, szczerze mówiąc, dlaczego niektórzy "topowi" sędziowie nie udzielali takiej odpowiedzi" - odparł. Podczas spotkania przytoczono kilka danych. Dotychczas w 48 spotkaniach pokazano 162 żółte kartki, co daje średnio 3,4 na mecz. Czerwone kartki były trzy, ale tylko jedna bezpośrednio (dwie w następstwie dwóch żółtych). Podyktowano 24 rzuty karne, z czego siedem po wideoweryfikacji. Rzeczywisty czas gry wyniósł średnio 56 minut i 45 sekund, a doliczony - średnio 6,15 (podczas MŚ 2014 w Brazylii - odpowiednio 55,24 i 5,19). Sprawdzono na wideo 335 przypadków (średnio 6,9 na mecz). VAR interweniował 17 razy, z czego 14 razy zmieniono podjętą wcześniej decyzję (m.in. na tej podstawie przyznano siedem rzutów karnych), a trzykrotnie potwierdzono. Czas na skorzystanie z wideoweryfikacji przez sędziego boiskowego wyniósł średnio 80 sekund. Przy okazji zademonstrowano dziennikarzom kilka sytuacji, w których - dzięki pomocy systemu wideo - sędziowie zmienili swoje wcześniejsze decyzje na prawidłowe. To m.in. anulowanie rzutu karnego dla Senegalu w meczu z Kolumbią (0-1), uznanie po wideoweryfikacji bramki dla Korei Południowej w spotkaniu z Niemcami (2-0), czy podyktowanie rzutu karnego dla Islandii (nie został wykorzystany) w przegranym 0-2 meczu z Nigerią. "Jednym z zadań VAR jest pokazanie sędziemu danej sytuacji z możliwie jak najlepszego ujęcia" - podkreślił Collina. Mimo pytań dziennikarzy nie ogłoszono jeszcze listy sędziów, którzy pożegnają się z turniejem po fazie grupowej. Potwierdził to również Massimo Busacca, dyrektor departamentu sędziowskiego FIFA. "Jesteśmy, jak powiedział Pierluigi, zadowoleni z poziomu sędziowania. To nie jest jeszcze czas na mówienie, kto zostaje w turnieju, a kto się z nim żegna. Teraz jest moment na uczczenie i podsumowanie 48 meczów fazy grupowej. Później dokonamy oceny i podejmiemy decyzje. Jeżeli chodzi o VAR, to ten system bardzo pomógł" - stwierdził. Wśród arbitrów prowadzących na boisku mecze mistrzostw świata jest Szymon Marciniak. 37-letni sędzia z Płocka prowadził w fazie grupowej dwa mecze jako główny - Argentyny z Islandią (1-1) w Moskwie i Niemiec ze Szwecją (2-1) w Soczi. W obu nie zabrakło kontrowersji. Po pierwszym spotkaniu Marciniak był jednak oceniony ogólnie pozytywnie przez pracujących na miejscu dziennikarzy. FIFA też nie miała zastrzeżeń. Po drugim meczu opinie mediów były już mniej pochlebne - niektóre ze zdziwieniem przyjęły fakt, że Polak nie podyktował rzutu karnego dla drużyny "Trzech Koron" i nie skorzystał wówczas z systemu VAR. Zresztą podczas piątkowej konferencji prasowej w Moskwie jeden z dziennikarzy przywołał m.in. właśnie tę sytuację.