Walka z czasem Kamila Glika trwa. Jeszcze kilka dni temu nie było pewne czy pojedzie na mundial, a teraz zastanawiamy się tylko w którym meczu wystąpi! To efekt wytrwałości i silnego charakteru Glika. Nie przez przypadek przy pomocy jego wizerunku "Blachotrapez" głosi: "50 lat gwarancji". - Kamil Glik jest bezcennym piłkarzem dla naszej reprezentacji. Od niego zaczyna się ustalanie składu. Na pewno go nie będzie w spotkaniu z Senegalem - przesądza Koźmiński. Trzeba przyznać, że sternicy polskiej federacji aktywnością ruchową biją swych kolegów z innych nacji na głowę. Prezes Zbigniew Boniek z wiceprezesem Cezarym Kuleszą wybrali się dzisiaj z hotelu w centrum Soczi na trening Orłow na ... rowerach. - Bite 30 km w obie strony, z podjazdami pod górkę. Muszę przyznać, że czuję to w nogach, "czwórki" (mięśnie czworogłowe uda - przyp. red.) bolą - dzielił się z nami wrażeniami prezes Boniek. Koźmiński idzie jeszcze dalej - jest bodaj jedynym członkiem zarządu poważniej federacji, który - mimo 47 lat na karku - codziennie trenuje z "Biało-Czerwonymi". Nie uczestniczy oczywiście w całych jednostkach, tego by nie wytrzymał, ale w obszernych fragmentach bierze udział. Trzeba przyznać, że pan Marek dobrze się "zakonserwował" po karierze piłkarza! Selekcjoner Adam Nawałka przeznaczył dla wiceprezesa Koźmińskiego misję specjalną na niedzielę. - Miałem przyjemność dzisiaj trenować z Kamilem Glikiem. Grę "jeden na jednego" w pressingu, gdzie był kontakt, lekkie przepychanie się, walka wręcz. Po to, żeby zobaczyć jak ten jego bark reaguje na bodźce zewnętrzne, uderzenia - opowiada wiceprezes Koźmiński. I daje radę ten bark - dopytaliśmy? - Tak, tak. Wszystko poszło dobrze, choć nie ukrywajmy - to nie jest jeszcze sto procent, ale z dnia na dzień postęp jest znaczący i Kamil wygląda coraz lepiej. Ma katorżnicze treningi w stosunku do tego, co się dzieje z resztą drużyny. Od wykonuje dodatkową pracę. Miejmy nadzieję, że da radę, wszyscy mu w tym kibicujemy. A granie bez Kamila to jest zupełnie inne granie - zaznaczył były piłkarz Hutnika Kraków, Brescii i Udinese. - Uczestniczę w treningach w cząstkowym wymiarze. Gdy trenerowi brakuje zawodnika do gry wewnętrznej, to ja czasem się tam pojawiam. Jest mi miło. Staram się dotrzymywać kroku. Nikogo nie sfaulowałem, nikomu nic nie zrobiłem. Jestem "na sztukę". A tak na poważnie, są to normalne zajęcia, z grą w 11 na 11, więc w którymś momencie trzeba skład uzupełnić. Jest ciepło, na boisku panuje atmosfera tropiku, ale myślę, że to tylko nam pomoże - uważa. Dopytaliśmy się, czy zawodnicy nie boją się sfaulować - jakby nie było - przełożonego. - To ja się boję, żeby kogoś nie sfaulować. Bardzo często przypada mi rola krycia Roberta Lewandowskiego i jeszcze go nawet nie dotknąłem. I go nie dotknę - kręci głową. Dlatego, że za szybki, czy w obawie o jego nogi - dopytaliśmy? - I jedno, i drugie. Robert jest dużo szybszy, sprawniejszy. Dobrze wygląda, to jest najważniejsze. Widać, że w klubie rozegrał o jakieś tysiąc minut mniej niż dwa lata temu. To jest dużo, to jest ważny aspekt, który napawa optymizmem przed meczem z Senegalem - nie kryje szef pionu sportowego w PZPN-ie, który coraz częściej jest typowany na następcę Zbigniewa Bońka. Z Soczi Michał Białoński, Remigiusz Półtorak