"Niestety jak z Anglią nie zamknięto dachu... gramy jutro" - skomentował z humorem na Twitterze Grzegorz Krychowiak. Jeszcze na popołudniowej konferencji prasowej w Arłamowie wszyscy szykowali się na dzisiejszy sparing, ale niedługo później się rozpadało, przeszła nawałnica, a selekcjoner nie chciał ryzykować kontuzji na mokrym boisku. W zaplanowanym na godzinę 17 meczu sparingowym mieli wziąć udział wszyscy kadrowicze, przebywający na zgrupowaniu. Wewnętrzną "gierkę" miał sędziować Szymon Marciniak przy użyciu systemu wideoweryfikacji VAR, który zadebiutuje na mundialu. W niedzielę nie będzie już sędziego Marciniaka, który tego dnia wylatuje na mistrzostwa. Zastąpi go Tomasz Musiał. VAR będzie do jego dyspozycji. Początek meczu w niedzielę o 11. Zaplanowany wcześniej na 17.30 niedzielny trening kadry, który miał być otwarty dla kibiców, zostaje odwołany. - To na pewno będzie spore rozczarowanie dla kibiców. Jednak postaramy się, aby piłkarze wyszli do osób, które do nas przyjadą w czasie, na który był zaplanowany otwarty trening i będą rozdawać autografy. Zgodnie z planem w sobotę do piłkarzy przyjechały rodziny i mamy zaplanowaną niespodziankę dla nich - powiedział rzecznik PZPN-u Jakub Kwiatkowski. Wewnętrzny sparing dla niektórych piłkarzy może być ostatnią szansą na przekonanie do siebie selekcjonera. W najbliższy poniedziałek Nawałka musi ogłosić 23-osobową kadrę na mundial. W Arłamowie ćwiczy 32 piłkarzy, dziewięciu będzie musiało po zgrupowaniu udać się do domu. Szef banku informacji reprezentacji Polski Hubert Małowiejski na dzisiejszej konferencji nie przeceniał jednak roli sparingu, który miałby spowodować zaskakujące zmiany w kadrze na mundial. - To ważny element selekcji, jednak nie jest czymś, co spowoduje trzęsienie ziemi w reprezentacji - mówił Małowiejski. - Mecz zostanie rozegrany dwa razy po 40 minut. Wszyscy dostaną szansę gry, ale w różnym wymiarze czasowym. Trener Adam Nawałka usiądzie na trybunie, aby dobrze obserwować spotkanie - dodał asystent selekcjonera. WS