Miasto nie śpi Po dotarciu do Moskwy od razu ruszyłem w miasto, by zobaczyć, jak tętni życiem na dzień przed mundialem. Plac Czerwony i okolice otoczone były barierkami, których pilnowali funkcjonariusze porządkowi, ale to nie zmąciło niczyjego nastroju. Kibice szybko przejęli w swoje władanie boczne uliczki, bary, knajpki, a nawet stacje i wagony metra. Gdyby ulicami w Moskwie szedł ktoś zupełnie oderwany od piłkarskich realiów, mógłby pomyśleć, że trafił na finały Copa America. Znakomitą większość napotkanych fanów stanowili bowiem ci z Ameryki Południowej. Do późnych godzin nocnych toczyli oni prawdziwą batalię o prymat w głośności dopingu. Zachęcony odgłosami dochodzącymi z baru Craft Station, przy stacji metra Kuźniecki Most, zajrzałem do środka. To Meksykanie i Kolumbijczycy przy piwie i zakąskach przekrzykiwali się nawzajem. Szybko okazało się, że nie są sami. Do gry włączyli się fani z Peru, potem "batutę" przejęli Panamczycy. Kilku Anglików nawet nie próbowało podjąć nierównej walki. Po prostu stali obok i podziwiali wokalne popisy Latynosów. Nieopodal, przy Łubiance, dawnej siedzibie KGB i NKWD trwała jeszcze większa impreza. To fani "Canarinhos" uderzając rytmicznie w bęben dawali pokaz swojego zorganizowanego dopingu. Śpiewy, tańce, zabawa. Tak oto karnawał w Rio trafił na moskiewskie ulice. Słońce już dawno zaszło, lecz nikomu nie doskwierał chłód... Bezpiecznie i bez problemów Sportiwnaja - ta stacja metra, położona tuż przy Łużnikach - głównej arenie mistrzostw - była w czwartek jednym z najbardziej obleganych miejsc w mieście. Od samego rana docierały tu pełne wagony kibiców, wolontariuszy, dziennikarzy i sprzedawców pamiątek, próbujących podreperować budżet oferując mniej lub bardziej oficjalne pamiątki z mistrzostw. Nie dało się też nie zauważyć obecności milicji i służb specjalnych, których ogromne oddziały zgromadzone były dosłownie na każdym rogu. Obok antyterrorystów z OMON-u, przechadzali się uzbrojeni w pałki i paralizatory milicjanci, a co jakiś czas obserwować było można przemarsze całych plutonów w pełni umundurowanych funkcjonariuszy. Widać było gołym okiem, że porządek publiczny to w Rosji nie jest pustosłowie. Opancerzone Kamazy, wojskowe "gaziki", dziesiątki radiowozów i autobusy naszpikowane kamerami monitoringu dawały dyskretnie do zrozumienia, że tutaj lepiej zachowywać się grzecznie. Grzecznie, niekoniecznie znaczy jednak cicho. Spacerując w okolicach Łużników najbardziej rozrabiali tym razem Kolumbijczycy, którym od rana zdecydowanie dopisywał humor. Mała grupka fanów w żółtych trykotach za punkt honoru postawiła sobie zaznaczenie swej obecności w Rosji w światowych mediach, zakłócając po kolei każdą transmisję telewizyjną spod stadionu. Zaskoczyli również reportera z Polski, nieoczekiwanie komplikując mu relację na żywo swoją kibicowską kakofonią. Głównych zainteresowanych meczem otwarcia, czyli Rosjan i Saudyjczyków nie było widać. Napotkałem ich dopiero po dłuższych poszukiwaniach. Wszyscy byli nastawieni optymistycznie. Fani z Arabii Saudyjskiej obstawiali łatwe 2-0. Zapytani o wynik Rosjanie typowali jednobramkową wygraną: 1-0, bądź 2-1. "Problemy? Nasza drużyna nie ma żadnych problemów" - odparł jeden z kibiców "Sbornej", gdy spytałem go o słabą formę drużyny Czerczesowa w ostatnich meczach. "To bardzo drogi trener, ale też dobry. Poradzi sobie. Będzie dobrze" - zapewniał mnie, podczas gdy jego dziewczyna malowała mu na policzku malutką rosyjską flagę. Putin nie będzie się wstydził? Urzędowy optymizm, czy zaklinanie rzeczywistości? Sklasyfikowani najniżej spośród wszystkich drużyn na mundialu Rosjanie nie wygrali w końcu od siedmiu meczów, a w dwóch ostatnich oddali zaledwie... jeden celny strzał na bramkę rywali. O świetnej sportowej formie nie mogą mówić też gracze Arabii Saudyjskiej, którzy w trzech ostatnich meczach schodzili z boiska pokonani. Rosja swojej szansy upatruje w doświadczeniu Czerczesowa i... historii. W dziejach mistrzostw świata gospodarz nie przegrał bowiem nigdy meczu otwarcia. Rosjanie spokojnie trenowali w ośrodku w Nowogorsku i zapewniają, że w czwartek nie przyniosą wstydu Władymirowi Putinowi i milionom rodaków. "Potrzeba trochę czasu, by rozpędzić maszynę. Jednak, gdy położymy stopę na pedale gazu, będziemy jechać długo. Naszym zadaniem jest obrócenie krytyki w pochwały" - powiedział na konferencji przed meczem selekcjoner "Sbornej". "Jestem niezwykle podekscytowany, że mogę poprowadzić zespół w meczu otwarcia. Zrobimy wszystko, by uszczęśliwić obywateli Arabii Saudyjskiej. Presja? Czasami dodatkowa motywacja może dodać skrzydeł" - przyznał z kolei trener Saudyjczyków, Juan Antonio Pizzi. Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem fani na boisku spodziewać się mogą sporej porcji rozrywek. Główne trofeum mistrzostw zaprezentuje Iker Casillas i supermodelka Natalia Wodianowa. Nowością będzie tu zaprojektowane przez Louis Vuitton etui na puchar. Następnie kibice posłuchają muzyki klasycznej i utworów Piotra Czajkowskiego, a wisienką na torcie ceremonii otwarcia ma być występ Robbiego Williamsa, któremu towarzyszyć będzie Aida Garifullina, uznana rosyjska sopranistka. Wciąż nie wiemy, czy piłkę przed pierwszym gwizdkiem poda niedźwiedź Tim, gdyż propozycja ta została oprotestowana przez obrońców zwierząt. Pewni możemy być za to czego innego: futbolówka, którą rozpoczną mecz zawodnicy Rosji i Arabii Saudyjskiej sprowadzona została niedawno z... Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. I nawet jeśli gracze zawiodą, to bez zbytniego naciągania faktów będziemy mogli powiedzieć, że w meczu otwarcia obserwowaliśmy nieziemską piłkę... Z Moskwy Rafał Walerowski