Zagra czy nie zagra? Zdąży się wykurować czy nie? Pytanie o dyspozycję łydki Cavaniego nie jest jedyne, ale na pewno najważniejsze przed pojedynkiem Urugwaju z Francją. Nie tylko dlatego, że strzelec dwóch goli w poprzednim meczu z Portugalią niemal w pojedynkę rozstrzygnął losy awansu, ale przede wszystkim ekipa "Celeste" traci bez niego wiele na wartości. W ofensywie, to jasne, ale również w defensywie, bo mało jest napastników na świecie, którzy potrafią pracować w obronie tak jak Cavani. Wystarczy jeszcze raz zobaczyć pierwszego gola z Portugalczykami i miejsce, z którego Urugwajczyk rozpoczął jedną z najładniejszych akcji turnieju. Spod linii środkowej. Kontuzja łydki, nawet jeśli nie zostało stwierdzone zerwanie mięśnia, jest jednak poważna. Dlatego do występu jest przygotowywany Cristhian Stuani, co w praktyce oznacza, że najpewniej zostanie jeszcze bardziej zagęszczony środek pola, a spotkanie nie będzie tak otwarte jak poprzedni mecz Francuzów z Argentyną (4-3). I trudno spodziewać się wielu goli. To raczej starcie dla koneserów. "Trzeba będzie mieć dużo cierpliwości" - zapowiada trener Didier Deschamps. Zresztą, Francuzi i Urugwajczycy przyzwyczaili już od lat, że ich pojedynki są (nie)zwykle ubogie w gole. Z ostatnich pięciu spotkań aż cztery zakończyły się bezbramkowo (!), w kolejnym Suarez trafił do siatki tylko raz, a piłkarze z Francji pokonali urugwajskiego bramkarza w 1985 roku, gdy prezydentem był jeszcze Francois Mitterand. Powiedzielibyśmy, a czasach prehistorycznych. Urugwaj jako drużyna tworzy bardzo zwarty blok kompaktowy, w którym doświadczeni trzydziestolatkowie (bramkarz Muslera, obrońcy Godin i Caceres, napastnicy Suarez i Cavani) dobrze komponują się z młodzieżą (Gimenez, Torreira, Bentancur, Nandez). Ogromna w tym zasługa trenera Oscara "Maestro" Tabareza, znakomitego nauczyciela, który prowadzi kadrę już od 12 lat. Nie ulega jednak wątpliwości, że kluczowa dla zespołu jest gra środkowej obrony (Godin-Gimenez) oraz ataku (Suarez-Cavani). Jeśli wypada choćby jeden z tych zawodników, wartość również spada. Francuzi nie mają aż takich problemów. Jedynym nieobecnym jest Blaise Matuidi, pauzujący za kartki. Coraz więcej wskazuje na to, że w jego miejsce - trochę nietypowe, bliżej lewego skrzydła - wskoczy Corentin Tolisso, choć rozważani byli również Thomar Lemar i Nabil Fekir. Pomocnik Bayernu Monachium prezentuje jednak profil, który może być najbardziej przydatny, także w destrukcji. Efektowne zwycięstwo z Argentyną rozbudziło duże nadzieje i przede wszystkim ociepliło trochę atmosferę wokół kadry. Jakkolwiek to zabrzmi, wicemistrz Europy nie grał w ostatnich dwóch latach źle, ale mając coraz większy potencjał, francuski styl nie zawsze przypadał do gustu. Do tego stopnia, że w opiniotwórczej prasie pojawiały się teksty otwarcie krytykujące filozofię trenera Didiera Deschampsa, przywiązującego niewielką uwagę do wartości estetycznych. W starciu z takim rywalem jak Urugwaj tym bardziej nie będzie to najważniejsze, choć akurat Francja ma się czym pochwalić. Kylian Mbappe już zachwycił na tej imprezie, stając się pierwszym nastolatkiem od czasów Pelego, strzelającym dwa gole w fazie pucharowej. W kolejnym spotkaniu będzie mu pewnie znacznie trudniej, choćby z tego powodu, że Urugwajczycy nie zostawią tyle miejsca, aby można było się rozpędzić, czyli wykorzystać te atuty, które ma największe. Nawet jeśli na małej przestrzeni też potrafi grać znakomicie, co pokazał przy trzecim golu przeciwko Argentynie. Najciekawsza uwaga jest taka, że wiele świetnych graczy z Francji jeszcze nie pokazało w Rosji niczego wielkiego i wciąż czeka na swój dzień. Dotyczy to głównie Griezmanna, który rozpędza się powoli, jak na Euro’2016, Pogby, ale też Varane’a, lidera obrony, który jako wicekapitan wreszcie odgrywa w grupie coraz bardziej wpływową rolę. Czy nadszedł w końcu ich czas, aby mogli pokazać, na co ich stać? Dwie ciekawostki są godne odnotowania. Mecz z Urugwajem będzie prowadził ten sam sędzia, Argentyńczyk Nestor Pitana, który gwizdał Francuzom przed czterema laty w... ćwierćfinale z Niemcami i podyktował mało ewidentny rzut wolny, po którym padła jedyna bramka meczu. Po drugie, przed pięcioma laty obydwie drużyny spotkały się w 2013 roku w decydującym spotkaniu w mistrzostwach świata do lat 20. Lepsi byli wtedy Pogba i spółka, którzy lepiej wytrzymali próbę nerwów w rzutach karnych. W zasadzie dzisiejszy mecz w Niżnym Nowogrodzie to dla obu ekip też prawie jak finał. Prawie. Remigiusz Półtorak