- Mieliśmy cięższą drogę do finału i jesteśmy prawdopodobnie jedynym zespołem na świecie, który, biorąc pod uwagę liczbę minut na boisku, rozegra osiem meczów na mundialu - mówi Dalić, mając na uwadze trzy dogrywki, jakie musiała jego ekipa przejść w meczach z Danią, Rosją i Anglią. Dalić nie ma zamiaru szukać wymówek, czy zasłaniać się zmęczeniem. - Nasi zawodnicy wykonali tytaniczną pracę i to nas wzmocniło. Wiadomo, że Francuzi mieli o jeden dzień więcej na odpoczynek, ale wcale nas to nie martwi. Finał mistrzostw świata grasz raz w życiu. Dlatego wierzę, że znajdziemy siły, motywację i energię, które nam pozwolą w pokonaniu faworyta - podkreśla trener. Dalić świetnie spisuje się w roli strażaka, gaszącego pożar w reprezentacji. Wskoczył na stanowisko selekcjonera Chorwatów w październiku 2017 r., gdy drużyna nie była pewna wyjazdu na mundial. Przegrała grupę z Islandią, potrzebowała wyjazdowego zwycięstwa nad Ukrainą, by zagrać w barażu. 6 października Chorwaci zaledwie zremisowali u siebie 1-1 z Finlandią, co kosztowało utratę posady przez Ante Cacicia. Dalić został mianowany 7 października, jeszcze bez podpisanego kontraktu ruszył z ekipą do Kijowa. Na Stadionie Olimpijskim Chorwaci ograli gospodarzy 2-0, po dwóch trafieniach Andreja Kramaricia, któremu asystowali Luka Modrić i Ivan Rakitić. To zapewniło im udział w barażu. Na przygotowania do barażów z Grecją Dalić miał trochę więcej niż dwa dni, które go dzieliły od starcia z Ukraińcami. Po miesiącu wytężonej pracy ze sztabem, ale tylko trzech treningach z drużyną rozbił Grecję 4-1, by w rewanżu awans przypieczętować remisem 0-0. Co ciekawe, sam Zlatko większą wagę przywiązuje nie do bitwy z Ukrainą, czy Grecją, tylko do towarzyskich gier sprzed MŚ, gdy jego ekipa pokonała Meksyk (1-0) i Senegal (2-1) i przegrała z Brazylią (0-2). Uważa to za tajemnicę sukcesu jego załogi. Rzecz godna podkreślenie - o ile w obozie "Biało-Czerwonych" po remisie z Chile (2-2) i rozbiciu Litwy (4-0) panował błogi spokój i hasło "jesteśmy gotowi na podbój świata", o tyle u Chorwatów, po meczach kontrolnych panowała wojna! - Te mecze towarzyskie to jeden z głównych powodów, dla których znaleźliśmy się w finale MŚ. To była wielka szkoła, wspaniałe doświadczenie, bo zobaczyliśmy błędy, jakie popełniamy i zrozumieliśmy, co musimy zmienić - stwierdził Dalić. - Były wówczas wielkie kontrowersje, ale powiedziałem piłkarzom, że muszą zmienić swoje nastawienie, by pokazać lepszą grę, jeśli chcemy chociaż wyjść z grupy. Te mecze, łącznie z porażką z Brazylią, bardzo nam pomogły - uważa. Często w Polsce pojawiają się narzekania na infrastrukturę piłkarską. Tymczasem naszych stadionów, baz piłkarskich, jakie zostały zbudowany przy okazji <a class="textLink" href="http://euro.interia.pl" title="Euro 2012" target="_blank">Euro 2012</a>, nie tylko Chorwaci mogą nam pozazdrościć. Na razie ich główną areną jest archaiczny stadion Maksimir, mieszczący 35 tys. widzów, na którym gra Dinamo Zagrzeb. - Gdy spojrzymy na warunki panujące w Chorwacji, to zrozumiemy, że jesteśmy cudem świata, fenomenem. Gdy podejmujemy zespoły takie jak Hiszpania czy Anglia powinniśmy mieć stadion na 40-50 tys. by pomieścić chętnych. Mamy talent, mamy charakter, ale infrastruktura stadionowa to nasz wielki minus. Jej poprawianie musi się kiedyś zacząć. Jeśli nie teraz, to kiedy? Futbol i sport ogółem przyniosły tak wiele radości Chorwatom, że państwo powinno poświęcać na to więcej nakładów - nie ma wątpliwości selekcjoner. Dalić nie myli się, twierdząc, że awans do finału to jedno z największych osiągnięć w historii Chorwacji, zważywszy na fakt, że piłka jest sportem globalnym, popularnym na całym świecie. - Nasza wspaniała reprezentacja z 1998 r., która w 1998 r. wywalczyła trzecie miejsce na świecie zrobiła wiele dla kraju. Ale teraz my piszemy nową historię, tworzymy nową erę - porównuje. Gdy ktoś zauważył, że statystyka nie daje szans jego ekipie - z dotychczasowych pięciu gier Francja wygrała trzy, a dwa razy był remis, trener Zlatko tylko wzruszył ramionami: - Nie wierzę w statystykę i liczby. Wierzę w to, co widzę i w to, co robię. Zgodnie ze statystyką, nie powinno być nas w finale, ale jeśli ona mówi, że pora na nowego mistrza świata, to trzeba jej pomóc - uważa Dalić. - Chorwacki cud trwa, jesteśmy w finale. Niech ten cud trwa dalej - apeluje selekcjoner Chorwatów. MiBi