Remis z Francją w Moskwie to dla was zwycięstwo, bo przypieczętował awans z grupy C. Ale sam mecz nie zachwycił, było niewiele sytuacji podbramkowych. Thomas Delaney: - To był taktyczny mecz, w niezbyt szybkim tempie. Może ktoś zapytać, dlaczego nie atakowaliśmy, skoro nawet porażka mogła nas nie wykluczyć z turnieju. Ale my nie jesteśmy wielkim zespołem. Idziemy krok po kroku. Mamy serię 17 meczów bez porażki. W ostatnich jedenastu straciliśmy tylko trzy gole. W dwóch pierwszych meczach mundialu zebraliśmy cenne doświadczenie. Dzisiaj graliśmy tak, jak sobie zakładaliśmy, prosto, bezpiecznie, stworzyliśmy dwie okazje i osiągnęliśmy swój cel. W pierwszej połowie doznał pan kontuzji ręki, wyglądało to z daleka niebezpiecznie. Czy stało się coś poważnego? - Nie. Za bardzo wygiął mi się łokieć. Troszkę boli, ale poza tym wszystko jest w porządku. Kluczowym meczem w grupie C był dla was chyba ten pierwszy, wygrany 1-0 z Peru? - To prawda. Ten zespół, podobnie jak my, też miał przed mundialem długą serię bez porażki. Oglądaliśmy spotkania tego rywala na wideo. To naprawdę silna drużyna. Może bez jakichś wielkich nazwisk, ale groźna... - Dokładnie tak. Ma bardzo szybkich piłkarzy. Dlatego to zwycięstwo było dla nas najważniejsze, udanie rozpoczęliśmy turniej. Wprawdzie potem nie daliśmy rady pokonać Australii (1-1 - red.), ale w grupie gra się trzy mecze i trzeba być rozważnym, mądrym. Każdy punkt jest ważny. W 1/8 finału trafiliście na Chorwację. - Myślę, że to bardzo silny zespół. Widziałem ich ostatnio kilka razy, naprawdę wyglądają świetnie. To nie jest wymarzony rywal, na którego moglibyśmy trafić. Ale my też wyszliśmy z grupy, nie jest łatwo tego dokonać. Zobaczymy... Zrobimy wszystko, żeby jak najlepiej się przygotować. Cokolwiek się wydarzy, musimy podjąć wyzwanie. Pierwszy ważny cel już osiągnęliście - wyszliście z grupy. O czym teraz marzycie w tym turnieju? Cóż, jesteśmy małym krajem, ale - uważam - z dobrymi piłkarzami. Wykonaliśmy jeden udany krok, teraz patrzymy na kolejny. Cokolwiek się wydarzy, to się wydarzy. Ale na pewno nie wyjdziemy w kolejnej rundzie na boisko zachłyśnięci samą myślą, że tutaj dotarliśmy. W eliminacjach MŚ pana drużyna grała z Polską. W Warszawie przegraliście 2-3, ale prawie rok później w Kopenhadze zwyciężyliście 4-0. Tutaj drużyna Adama Nawałki odpadła już po dwóch porażkach. Zaskoczyło to pana? - Tak, ale powiedzmy szczerze - Kolumbia to znakomity zespół. Z kolei afrykańskich drużyn nigdy nie można nie doceniać. Oczywiście Polska też ma świetnych piłkarzy, wiadomo, jak wiele się oczekuje choćby po Robercie Lewandowskim. Pamiętam, jak przegraliśmy z wami w Warszawie. Dlatego - tak, to dla mnie trochę niespodzianka. Cóż, taki jest futbol. My przy odrobinie szczęścia przeszliśmy dalej i w tym momencie jesteśmy troszkę wyżej niż wy. Ale nie jest łatwo tu grać, rywale prezentują bardzo różne style. Wy zmierzyliście się ze świetną Kolumbią i bardzo mocnym fizycznie Senegalem. Nie mieliście łatwego zadania.