W dzisiejszych ćwierćfinałach piłkarskich mistrzostw świata w Rosji zagrają zespoły, które na mundialu większych sukcesów nie odnosiły od wielu lat. O g. 16 czasu polskiego, w Samarze, Szwecja zmierzy się z Anglią, natomiast o g. 20, w Soczi, gospodarze podejmą Chorwację.Reprezentacja "Trzech Koron", która zdaniem wielu wcale nie stoi na straconej pozycji w spotkaniu z Anglią, w ćwierćfinale znalazła się po raz pierwszy od 1994 roku. Wówczas na mundialu w USA zajęła trzecie miejsce. Kapitan Szwedów Andreas Granqvist otwarcie mówi, że to rywale będą kontrolować tempo gry. "Jeśli skupimy się na obronie i kontratakach, mam nadzieję, że stać nas na gole" - powiedział 33-letni obrońca. Anglia czeka z kolei na udany występ w MŚ od 1990 roku, kiedy zajęła czwarte miejsce. Selekcjoner Gareth Southgate jest świadomy, że ćwierćfinał nie jest szczytem marzeń kibiców. "Zrobiliśmy postęp, ale niczego jeszcze nie osiągnęliśmy. Wszyscy piłkarze są głodni sukcesu, ale jednocześnie są świadomi, że dopiero się uczą" - podkreślił 47-letni szkoleniowiec. Będzie to trzeci mecz tych drużyn na mundialu. Poprzednie dwa zakończyły się remisami. Z kolei o 20 na boisko w Soczi wybiegną gospodarze turnieju i Chorwaci. Rosjanie (wówczas jako ZSRR) osiągnęli swój najlepszy w historii wynik w 1966 roku, kiedy zajęli czwarte miejsce. Spośród tej czwórki ćwierćfinalistów "najświeższymi" sukcesami może pochwalić się Chorwacja. Zespół z Bałkanów był trzeci 20 lat temu we Francji, gdzie debiutował po rozpadzie Jugosławii. Obecne pokolenie chorwackich piłkarzy, m.in. z Luką Modricem, Ivanem Rakiticiem czy Mario Mandżukicem, liczy, że osiągnięcie rodaków w 1998 roku uda się poprawić. "Jesteśmy w ćwierćfinale, ale nasze cele są większe. Być może uda się nam podnieść w górę Puchar Świata" - ocenił obrońca Domagoj Vida. Zwycięzcy sobotnich meczów trafią na siebie w półfinale, który odbędzie się w środę na moskiewskich Łużnikach.