Po sukcesie Szwecji i dojściu do ćwierćfinału mistrzostw świata zaczęto spekulować na temat zarobków Anderssona. Okazało się, że łączne dochody Anderssona w 2017 roku wyniosły 3,95 miliona szwedzkich koron, czyli 390 tysięcy euro brutto przed podatkiem. Według mediów jest to najwyższa pensja dla szkoleniowca drużyny narodowej w historii SvFF. Według obliczeń portalu fotbollskanalen.se, "ta zawrotna suma zawiera prawdopodobnie premię za awans do mundialu". Dziennik "Aftonbladet" przypomniał, że na liście 32 selekcjonerów państw uczestników piłkarskich mistrzostw świata w Rosji skandynawscy trenerzy należą do "grupy biednych" i Andersson zajmuje dopiero 25. miejsce. Wyższe pozycje zajęli szkoleniowiec Danii Age Hareide zarabiający 960 tysięcy euro rocznie oraz selekcjoner Islandii Heimir Hallgrimsson z dochodami 700 tysięcy euro brutto. "Aftonbladet" zwrócił też uwagę na fakt, że obecnie najbiedniejszy w Skandynawii jest szwedzki szkoleniowiec Norwegii Lars Lagerbaeck. Legendarny trener nazywany cudotwórcą po dojściu Islandii do ćwierćfinału Euro 2016, prowadząc ten kraj w latach 2011-2016 zarabiał 430 tysięcy euro rocznie, lecz po objęciu Norwegii w lutym 2017 zgodził się na pensję o połowę niższą. Prezes Norweskiej Federacji Piłkarskiej Terje Svendsen podkreślił, że Lagerbaeck zarabia o połowę mniej od poprzednika Pera-Mathiasa Hoegmo, ale zapewnił że "obie strony są z tej sumy zadowolone". Nawet da norweskich mediów zarobki Lagerbaecka są "stosunkowo niskie", ponieważ według danych urzędu skarbowego z lipca wielu dziennikarzy sportowych "opisujących codziennie szwedzkiego selekcjonera" zarabia w tym kraju ponad 100-150 tysięcy euro rocznie, a średnia pensja krajowa w mediach wynosi według magazynu "Journalisten" 65 tysięcy euro brutto rocznie. Zbigniew Kuczyński