Rosyjskie media są zachwycone. "Jesteś po prostu super, Stasiu!" - krzyczy nagłówek "Sowieckiego Sportu", wychwalając selekcjonera "Sbornej". Nawet Czerczesow przyznał, że nie marzył o takim otwarciu. Kibice w Rosji fetują sukces, ale tak naprawdę czwartkowe 5-0 z Saudyjczykami to tylko pół kroku w drodze do awansu z grupy. Pomijając Rosję, która jako gospodarz MŚ w ostatnich latach nie rozgrywała meczów o punkty, przez co spadła w zestawieniu, piłkarze Arabii Saudyjskiej przyjechali na mundial jako najniżej sklasyfikowana drużyna w rankingu FIFA i w meczu otwarcia zrobili wszystko, aby nikt nie miał co do tego wątpliwości. Grali jak potrafili - tylko do linii środkowej. Później albo pozwalali odebrać sobie piłkę, albo sami wykopywali ją na aut. Nie oddali ani jednego celnego strzału, a widok dwóch saudyjskich obrońców szorujących tyłkami po murawie w swoim polu karnym, gdy Denis Czeryszew strzelał na 2-0, jest najlepszym komentarzem meczu i jednocześnie marną reklamą Pucharu Świata. Jeśli oglądali to piłkarze Puszczy Niepołomice czy Stomilu Olsztyn, to mieli prawo narzekać na niesprawiedliwość, że to nie oni, a gwiazdy saudyjskiej ekstraklasy dostąpiły zaszczytu gry w meczu otwarcia największej piłkarskiej imprezy czterolecia. Jak na ich tle wyglądali Rosjanie? Jak bokser chowający się za podwójną gardą i punktujący, gdy rywal się zachwiał, bo przydługimi sznurówkami skrępował sobie nogi w kostkach. Jeśli ktoś chce powiedzieć "rosyjski walec", niech najpierw sprawdzi statystyki. Posiadanie piłki: 60-40, podania: 511-306 na rzecz Saudyjczyków. Obraz meczu zacierają piękne gole, ale nie zapominajmy, że na początku drugiej połowy nawet widzowie na Łużnikach byli tak znudzeni, że zaczęli gwizdać zanim wpadli na pomysł, żeby rozerwać się, robiąc "meksykańską falę". Jasne, że każda taktyka jest dobra, jeśli na koniec wygrywasz, ale "rosyjski niedźwiedź" oddający inicjatywę słabeuszowi, i to na Łużnikach w Moskwie przed 78 tysiącami kibiców, jakoś do mnie nie przemawia i to mimo pięciu strzelonych goli. Rosjanie przeszli do historii jako zespół, który wygrał w największych rozmiarach mecz otwarcia mistrzostw świata, ale biorąc pod uwagę, że FIFA przegłosowała powiększenie mundialu do 48 drużyn, ten rekord może mieć krótki żywot. Rosjanie muszą uważać, żeby na dłużej nie zapisać się w annałach jako drużyna, która po rekordowym zwycięstwie w meczu otwarcia, nie wyszła z grupy, bo kolejni rywale - Egipt i Urugwaj to zespoły, w których nie ma turystów. Tak więc mundial dla Rosjan naprawdę zacznie się dopiero w przyszły wtorek. No właśnie. Zacznie czy zacznie kończyć? Mirosław Ząbkiewicz