"Lewy" odniósł się do wielu ważnych kwestii. Czy zespół przestał funkcjonować jako całość? - Jako kapitan zawsze będę stał za piłkarzami, trenerem, całym sztabem. Zdaję sobie sprawę z tego, że po swojemu będziecie interpretowali moje słowa, bo emocje nam i wam towarzyszą, a są one głównie negatywne. - Gdy porównamy, kto jaki miał sezon przed Euro, a jaki teraz, to dojdziemy do wniosku, że ciężko jest dojść do formy w 2-3 tygodnie. Przez ostatnie cztery lata wyciskaliśmy z tej reprezentacji nie sto procent, ale 110 - podkreślał. - Nie jesteśmy w stanie przeskoczyć pewnego poziomu. Wiele elementów zaważyło, że te mecze tak wyglądały. Najłatwiej byłoby schować głowę w piasek i przeczekać aż to minie. Walczyliśmy, dawaliśmy z siebie wszystko. Jedyne, o co możemy mieć pretensje, to o mecz z Senegalem, Wczoraj było widać różnicę klas - dodał. - Awans na mundial był sukcesem. Powtarzałem, jaka jest sytuacja, ekscytacja była wysoka i nie do końca chcieliście usłyszeć to, co chcieliśmy wam przekazać, Na ten moment na więcej nas nie było stać. Wobec tych problemów: kontuzji, braku gry każdy chciał dać z siebie jak najwięcej, ale to było za mało - podkreślał. - Na mundialu ciężko jest samą walką zdobyć punkty. Nie sprostaliśmy zadaniu. Nie możemy, patrząc w przyszłość, poddać się, nadal wierzyć w tę kadrę i kolejne eliminacje zagrać dobrze - mówił Robert. - Najłatwiej wszystko zburzyć i zacząć od nowa. Wcześniej dawaliśmy wiele radości kibicom, na mundialu w ogóle. Musimy to przyjąć na klatę. Mamy milion negatywnych myśli, ale w grze o honor musimy pokazać, że dalej jesteśmy tą reprezentacją, która nas zaprowadziła do tego momentu - apeluje Lewandowski. Czy prawdziwe są informacje, że izolowałeś się od reszty zespołu? - Ja izolowałem się? Nie mam zamiaru nikogo atakować. Nie o to tu chodzi. To jest to, o czym mówię - interpretacja. Jak nie ma wyników, to źle staniesz nogą i już jest źle. Wiele artykułów było kompletnie zmyślonych. Więcej czy to kilometrów czy to sprintów robiliśmy z serca, z zaangażowania, woli walki. Nie zdobywa się przez nie punktów. Trzeba dodać jakość piłkarską. Jeżeli miałeś kontuzję, nie grałeś w klubie, ciężko wyjść na boisko z pewnością, czuciem dystansu. To było widać. Stąd się brało spóźnienie o jedno tempo. Niezależnie od tego, ile przebiegniesz, jak będziesz walczył, to nie wystarczy i to było widoczne we wczorajszym spotkaniu. Dlaczego nikt nie zgłaszał żadnego problemu przed MŚ, każdy mówił, że jest gotów na sto procent? - Nie mogliśmy przecież powiedzieć, że nie mamy szans. Nie pozwalała na to nasza ambicja, entuzjazm. One nie mają nic wspólnego z tym, co się dzieje na papierze. Warto pisać o tych rzeczach, które są realne. Czasem wiara w umiejętności jest większa niż same umiejętności. - Faktycznie, jak rozmawiałem z wami i pytaliście mnie, czy polska jest faworytem tej grupy, to odpowiadałem wprost, że nie, że trafiliśmy do bodaj najcięższej grupy na MŚ. Ale nie chcieliście słuchać. Pozytywizm był na wysokim poziomie, każdy wierzył w reprezentację, każdy chciał, abyśmy odnieśli sukces. My, jako piłkarze nie możemy powiedzieć, że nie jesteśmy przygotowani, źle się czujemy. Mieliśmy nadzieję, że trafimy z formą, przy odrobinie szczęścia może nam pójść i się to dobrze potoczy. Z drugiej strony, wiedzieliśmy, że to jest bardzo ciężka grupa. Nie tylko dlatego, że to czołowi rywale ze swoich kontynentów, ale przede wszystkim dlatego, że mieliśmy urazy, kłopoty z grą w klubach. Gra na wysokim poziomie wobec tych faktów była niemożliwa. Walczyliśmy, próbowaliśmy, ale nie byliśmy w stanie przeskoczyć pewnego poziomu. - Dalej będę wierzył w tę reprezentację i znajdą się piłkarze, którzy nas wspierają. Dalej będziemy dumni z noszenia Białego Orła na piersi. Wierzę, że stworzymy kolejną, mocną kadrę. Jakiś etap po MŚ się zakończy, trzeba stworzyć nową kartę, która będzie pusta i zapiszemy więcej pozytywnych stron sukcesami. - Pomimo porażki nie poddamy się, nie załamiemy. Dalej będziemy walczyli o tę reprezentacji, żeby dostarczać radość kibicom.. Ja sobie zdaję sprawę, że wiele wyrzeczeń kosztowało nas przygotowanie do mundialu. Ale to poszło na marne i to najbardziej boli. Na dzisiaj nie jesteśmy w stanie przeskoczyć pewnego poziomu. Czy masz sobie coś do zarzucenia? - W pierwszym meczu na pewno rozczarowaliśmy i bierzemy to na klatę. Co można było zmienić? Pewnie wiele rzeczy, tak samo zresztą jak po zwycięskim meczu. To już jest gdybanie. Ja jako kapitan się nie poddam. Wierzę w tę reprezentację. Jeszcze się podniesiemy. Dlaczego sytuacji bramkowych było tak mało? - Jeśli całość nie funkcjonuje jak trzeba, to ciężko coś zrobić. NA Euro sytuacji nie było więcej, wygrywaliśmy po 1-0, remisowaliśmy 0-0. Byliśmy na innym poziomie, rywale też. Niemoc boli, jestem napastnikiem, żyję z podań im więcej ich, tym więcej sytuacji do strzelenia bramki. Nie wyszkolono mnie tak, abym minął pięciu i zdobył bramkę. Tak naprawdę nie ma takich napastników na świecie. Na tym poziomie, przy tej jakości piłkarskiej, jaką mamy, nie przeskoczymy tych problemów. Niezależnie od tego jak bardzo będziesz się starał czy w obronie, czy w ataku, nie jesteś w stanie ulepić czegoś, bo brakuje ci argumentów. Czy MŚ to miał być twój turniej życia?- Jest rozczarowanie tym jak zagraliśmy, ale nigdy nie mówiłem o tym, że to ma być mój turniej życia. To, że ktoś myślał inaczej, to nie wiem jakimi się posługiwał argumentami. Wiedziałem, co było na Euro i spodziewałem się, że tak samo na MŚ nie będę miał wielu sytuacji. To gra zespołowa, gramy w 11. Jako kapitan czuję się odpowiedzialny, ale osobiście nic więcej nie mogłem zrobić. Jaki dasz impuls kadrze przed Japonią? - Nie jesteśmy w komfortowej sytuacji mentalnej, ale się nie poddamy i będziemy walczyli o honor. Chcemy zdobyć punkty, by zakończyć MŚ pozytywnym aspektem. Musimy wyjść na Japonię, walczyć na całego, jak z Kolumbią, dać z siebie to, co mamy. Jeśli tak zrobimy, to wynik powinien być korzystny. To mecz na mundialu. Będziemy walczyć, aby było lepiej. - Jeśli chodzi o zaangażowanie i walkę, to nie można nam jej odmówić w meczu z Kolumbią. To samo pokażemy w spotkaniu z Japonią. Jeśli będziemy walczyli i starali się tak samo, to z Japończykami powinno być trochę łatwiej. Jeśli wzniesiemy się na wyżyny, to jesteśmy w stanie powalczyć. Nie mamy nic do stracenia. Będziemy walczyli dla kibiców, za to, że nas wspierali, byli z nami. Nie jest łatwo nikomu, ani nam, ani kibicom. Nie możemy schować się za kimś, zapaść pod ziemię. Trzeba pokazać, że jesteśmy w stanie zdobyć punkty, potwierdzić, że nie jesteśmy na mundialu przypadkowo. Z Rosji Michał Białoński, Rafał Walerowski, Remigiusz Półtorak