Dokładnie o godz. 9.37 autobus z reprezentantami Polski wyjechał spod hotelu na lotnisko. Pierwszy na pokładzie zameldował się trener Adam Nawałka, a zaraz za nim - przy oklaskach kibiców - meldowali się kolejni zawodnicy. Pod hotelem nie było rozdawania autografów i zdjęć z fanami, chwilę dla kibiców znaleźli tylko selekcjoner i Jakub Błaszczykowski. Później kadrowicze w policyjnej eskorcie udali się na Okęcie, a tuż przed nimi jechał biało-czerwony odkryty autokar wypełniony kibicami, którzy śpiewali i wymachiwali szalikami. O godz. 9.45 na lotnisku zjawił się Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, a kilka minut później podjechał autokar z piłkarzami. "Powodzenia, powodzenia" - słyszeli od kibiców, którzy szczelnie wypełnili lotnisko. Tym razem zawodnicy odwdzięczali się autografami i zdjęciami. W towarzystwie Arkadiusza Milika i Grzegorza Krychowiaka do terminala wszedł również Kamil Glik. Po godz. 10.30 Polacy byli już w samolocie, a dokładnie o godz. 10.54 samolot wbił się w powietrze. W Soczi nasza kadra ma się zameldować ok. 13.30. Pożegnanie kadrowiczów trwa jednak od wtorku. Na długo przed towarzyskim meczem z Litwą policja kierowała ruchem przy PGE Stadionie Narodowym, a dwie godziny przed spotkaniem pod obiektem było biało-czerwono. - Poczuliśmy wsparcie. Daliśmy kibicom dużo radości, a oni odpłacili się fantastycznym dopingiem. Jedziemy do Rosji mocni i pewni siebie - podkreślał Łukasz Fabiański, bramkarz reprezentacji Polski. W trakcie hymnów stadion był już wypełniony blisko 60 tysiącami kibiców. W trakcie meczu głośno skandowano nazwisko nie tylko Roberta Lewandowskiego, strzelca dwóch bramek, ale także Kamila Glika, który w końcu poleciał z kadrą do Rosji. Okazało się, że defensor zaczyna wygrywać walkę z kontuzją barku i powinien być gotowy do gry jeszcze w fazie grupowej. Po spotkaniu piłkarzy pożegnało gromkie "dziękujemy!". Z kolei przed meczem z Litwą doszło do oficjalnego pożegnania z kadrą czterech zawodników: Pawła Brożka, Arkadiusza Głowackiego, Rafała Murawskiego i Sebastiana Mili. Temu ostatniemu znów łza zakręciła się w oku, bo na telebimie kilka razy - przy aplauzie kibiców - puszczano bramkę, którą strzelił Niemcom. Pierwszy mecz na mistrzostwach świata Polacy zagrają we wtorek. Przeciwnikiem będzie Senegal. Piotr Jawor