Brazylijscy zawodnicy nie mieli pomysłu na powstrzymanie 27-letniego Hazarda. Belgijska "dziesiątka" dzieliła i rządziła w 1/4 finału MŚ. Hazard rozegrał jeden z najlepszych meczów w karierze. Gola nie strzelił, ale napędzał ataki "Czerwonych Diabłów" i przyćmił lidera "Canarinhos" - Neymara. Brazylijczyk znów próbował wymusić na arbitrze podyktowanie rzutów karnych. Na jego tle Hazard był prawdziwym liderem. Walczył do upadłego i nawet gdy był faulowany, starał się kontynuować akcję. Imponował opanowaniem i realizacją założeń taktycznych, a dziesięć udanych dryblingów w meczu i to przeciwko Brazylii, musi robić wrażenie. Brazylijski obrońca Fagner miał w piątek bardzo ciężki wieczór... "Czerwone Diabły" objęły prowadzenie po samobójczej bramce Fernandinho w 13. minucie, a na 2-0 podwyższył Kevin De Bruyne w 31. Kwadrans przed końcem gola dla "Canarinhos" - jak się później okazało, honorowego - zdobył Renato Augusto. Belgowie po raz pierwszy od 32 lat wystąpią w półfinale mundialu. Ich rywalami we wtorek będą Francuzi. Brazylia z kolei w czwartej kolejnej edycji MŚ odpada po porażce z europejskim zespołem. W 2006 roku uległa Francji 0-1 w ćwierćfinale, podobnie jak w 2010 Holandii 1-2, natomiast przed czterema laty, jako gospodarz turnieju, przegrała z Niemcami 1-7 w półfinale (potem jeszcze porażka z Holandią 0-3 o trzecie miejsce).