Zapraszamy na relację na żywo z meczu Polska - Senegal! Relację można również śledzić na urządzeniach mobilnych Przed rokiem podczas Pucharu Narodów Afryki lepsi od "Lwów Terangi" okazali się w "jedenastkach" Kameruńczycy. Minimalnie. Oczywiście, mundial to zupełnie inna historia, znacznie bardziej wymagająca niż mistrzostwa kontynentu, ale tu też trzeba uważać. Bo w Senegalu odniesieniem wszystkich dotychczasowych sukcesów drużyny narodowej są mistrzostwa świata z 2002 roku. Gracze z zachodniej Afryki sprawili tam w swoim pierwszym występie na mundialu dużą niespodziankę, pokonując silne europejskie ekipy, Francję i Szwecję. Zatrzymała ich dopiero Turcja. A tak się składa, że wszyscy najważniejsi członkowie sztabu trenerskiego tworzyli siłę tamtej drużyny sprzed 16 lat. Mają więc dodatkową motywację, bo doskonale wiedzą, jakie szaleństwo wybuchło wtedy w całym kraju. Nie do opisania. I najchętniej by je powtórzyli. Ówczesny kapitan Aliou Cisse jest dzisiaj selekcjonerem, Omar Daf został jego asystentem, Tony Sylva, całkiem niezły bramkarz, trenuje swoich następców, zaś Lamine Diatta pełni funkcję team menedżera. Wszyscy grali w Korei i Japonii w 2002 roku. W taki sposób domyka się klamra między dwoma występami Senegalczyków na mistrzostwach świata. To rzadki obrazek, ale czy wystarczający, aby poważnie myśleć o takich samych sukcesach? - Obecna drużyna jest bardziej ułożona, my byliśmy bardziej szaleni - mówi Diatta, co dosyć dobrze oddaje różnicę między tymi dwiema drużynami. Tamci potrafili bawić się na całego, siłować na ręce do trzeciej nad ranem, spać w tym samym hotelu co żony rywali (Francuzów), a potem irytować ich nieprzyzwoitymi docinkami na boisku, albo jeszcze zakładać się o to, czy kolega z drużyny ukradnie naszyjnik u jubilera. Tak dla zabawy. Fadiga rzeczywiście dał się skusić, więc musiała interweniować policja... Dzisiaj nie ma w Senegalu aż tak bardzo zwariowanych zawodników jak El Hadji Diouf, choć były gwiazdor znany jest z tego, że potrafi z lubością zaatakować obecnego selekcjonera, a dawnego kolegę z boiska. Najczęściej za niedostatki taktyczne reprezentacji. Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, gdyby jego spostrzeżenia okazały się prawdziwe. Choćby tylko we wtorek na mecz z Polakami. Z Rosji Remigiusz Półtorak i Michał Białoński