To zdecydowanie największe zaskoczenie w ustawieniu taktycznym polskiej drużyny. Trener Nawałka nigdy jeszcze w kadrze nie grał tak ofensywnie. W swoim najważniejszym meczu, pierwszym na mundialu, przeprowadził więc ryzykowny eksperyment. Nieudany. I dlatego dzisiaj jest za to najbardziej krytykowany. - W taki sposób próbowaliśmy maksymalnie wykorzystać potencjał tej drużyny - tłumaczył Nawałka i zaraz zaczął bronić podjętej decyzji. - Ale to nie była główna przyczyna porażki. Przede wszystkim brakowało nam jakości w rozegraniu piłki. Popełniliśmy zbyt dużo niewymuszonych błędów, było wiele niedokładności w grze. Brakowało nam jakości, a jest ona niezbędna, jeśli chce się prowadzić grę - stwierdził selekcjoner. Jak uznał, wiele elementów w grze naszej drużyny było bardzo słabych. - Nie realizowaliśmy założeń tak, jakbyśmy tego chcieli. Wiedzieliśmy, że rywale będą atakowali. Ale plan to jedno, a jego realizacja jest zupełnie czymś innym. Wiele elementów nie wyglądało tak, jakbyśmy chcieli. Zaczynając od skrzydeł, poprzez środek pola, gdzie nie radziliśmy sobie z agresywną grą rywali. Oba gole padły po naszych błędach. Musimy z tego wyciągnąć wnioski i wziąć tę porażkę na klatę - powiedział Nawałka. Jego zdaniem, nie ma jednak sensu płakać nad rozlanym mlekiem, bo polska drużyna była wyraźnie słabsza. - Bronienie się na siłę jakimikolwiek statystykami, jak posiadanie piłki jest bezcelowe. Dlatego, że najważniejsze w piłce nożnej są bramki, a w tym Senegal był lepszy. Liczą się przede wszystkim punkty, a tych na razie nie mamy. Czekają nas jeszcze dwa spotkania i wierzę, że będziemy do nich doskonale przygotowani - powiedział Nawałka. Jak przyznał, "w systemie, w którym operowaliśmy czwórką obrońców, nasza gra wyglądała jednak dużo gorzej, niż w drugiej części spotkania", gdy na boisku pojawił się trzeci środkowy obrońca, Jan Bednarek, i drużyna przeszła na inny system gry. - Po meczu wszystkim wydaje się, że są bardzo mądrzy - mówił Nawałka, dodając, że zmiana Błaszczykowskiego w przerwie została wymuszona urazem mięśniowym. A co z Kamilem Glikiem przy tak słabej postawie całej formacji defensywnej? - Trudno powiedzieć, czy Kamil wracający po kontuzji barku zagra już w niedzielnym meczu z z Kolumbią. On dopiero od poniedziałku trenuje z drużyną. Najważniejsza będzie opinia lekarza. Kilka ostatnich dni było dla niego bardzo ciężkich. Ale widać, że jest zdeterminowany, by jak najszybciej wrócić - mówi trener reprezentacji. Remigiusz Półtorak, Michał Białoński, Rafał Walerowski z Moskwy