- Dwie kuriozalne bramki, nie tak to miało wyglądać - ocenił w skrócie nieudany występ reprezentacji Krychowiak. - Teraz trzeba się skoncentrować na drugim meczu. Dwa zespoły są w podobnej sytuacji, więc będziemy walczyć - dodał. Czy zaskoczyło go bardzo ofensywne ustawienie drużyny, z nim jako jedynym defensywnym pomocnikiem? - Teraz na pewno będziemy to analizować, co nie wyszło, a co wyszło. Przed gwizdkiem wierzyliśmy w sukces i wierzyliśmy, że ten zespół, który wyszedł na boisko, zdoła zdobyć trzy punkty - powiedział. - Mieliśmy zespół, żeby grać w piłkę, choć ta agresywna gra ze strony przeciwnika uniemożliwiała nam utrzymywanie się przy piłce, zwłaszcza w środkowej strefie boiska - ocenił Krychowiak. Piłkarz PSG już na początku meczu zobaczył żółtą kartkę. - Popełniłem kilka fauli, nawet po tej kartce. Musiałem uważać, żeby nie skończyło się czerwoną - podkreślił. Polacy zdecydowanie ustępowali rywalom w liczbie wygranych pojedynków. - Senegalczycy nas przewyższali pod tym względem. Wiedzieliśmy, że jeżeli chcemy osiągnąć korzystny rezultat, to musimy przeciwstawić się tym samym poziomem, jeśli chodzi o walkę. Nie udało się - nie ukrywał Krychowiak. Trochę kontrowersji wzbudziła druga bramka dla Senegalu. Polscy piłkarze tłumaczyli, że jej zdobywca M'Baye Niang w ostatniej chwili wybiegł na murawę zza linii bocznej. - Druga połowa wyglądała dużo lepiej. Znowu kuriozalna druga bramka, która zaważyła na wszystkim. Przed zagraniem do bramkarza spojrzałem i nikogo nie było. Zawodnik wbiegł zza linii. Sędzia go tak wpuścił w delikatnej sytuacji. Każdy był zaskoczony. Tak się złożyło, że akurat wpuścił go, kiedy piłka leciała do bramkarza. Gdybym zagrał do lewej strony, nawet byśmy o tej sytuacji nie mówili - mówił Krychowiak. - Jest sporo czasu, postaramy się skoncentrować na drugim meczu. Będziemy się bić, musimy wywalczyć korzystny wynik - podsumował. Z Moskwy Michał Białoński, Remigiusz Półtorak i Rafał Walerowski