Za bramką Fabiańskiego znajdowały się dwie osoby, które intonowały doping. Zaczynały śpiewać, mieli ze sobą instrument muzyczny. Słowem - styl dopingu bardziej jak na siatkówce, a nie piłce nożnej. Po jednej z interwencji Łukasz Fabiański dał im jasno do zrozumienia, by byli jednak trochę ciszej. - Zwróciłem uwagę, by na chwilę przestali - podkreśla bramkarz, ale nie potrafił dokładnie powiedzieć, co mu tak naprawdę przeszkadzało. - Jakieś to było dziwne, takie niepiłkarskie - dodał. Fabiański stara się być skoncentrowanym w stu procentach, ponieważ cały czas trwa walka o miano pierwszego bramkarza. - Wydaje mi się, że ten mecz też był elementem rywalizacji o numer jeden, tak przynajmniej przedstawia to trener. Rywalizacja trwa i nie wiem, kiedy decyzja zostanie nam ogłoszona - zaznacza. Fabiański w pierwszej połowie miał tylko jedną groźniejszą sytuację, poza tym ograniczał się głównie do wprowadzania piłki do gry. - Ale mecz reprezentacji nigdy nie jest nudny, bez względu na to, czy ma się dużo roboty, czy nie. Taki mecz zobowiązuje do tego, by cały czas być skoncentrowanym i należycie wykonywać swoją robotę. Nie można sobie pozwolić na słabsze momenty, jak chce się być podstawowym bramkarzem - zaznacza Fabiański. - Fajnie, że pewnie wygraliśmy z Litwą, ale mamy świadomość, że najważniejsze przed nami. Cieszymy się też z dopingu na Narodowym i tego, że cały czas czujemy wsparcie kibiców. Mam nadzieję, że w Rosji sprawimy im dużą radość - dodaje. Pierwsze spotkanie na mundialu Polacy zagrają z Senegalczykami, którzy lubią ostrą walkę. - Trzeba się więc im przeciwstawić i pokazać, że też możemy dominować fizycznie. Mamy zawodników, którzy są silni i fizycznie przygotowani - zapewnia Fabiański. Z Warszawy PJ