Remigiusz Półtorak, eurosport.interia.pl: Skąd się wzięła taka wysoka porażka? Co zawiodło? Maciej Rybus: - Wszystko... Nie było żadnych pozytywów. Walczyliśmy na tyle, na ile mieliśmy sił i na ile było nas stać. Trzeba jednak otwarcie powiedzieć, że zmierzyliśmy się z drużyną, która była o dwie klasy lepsza. Nie starczyło tylko umiejętności czy mentalnie też nie byliście dobrze przygotowani? - Nie sądzę, żebyśmy przegrali to spotkanie mentalnie. Dobrze zaczęliśmy, cały czas wierzyliśmy w dobry wynik. Graliśmy agresywnie, wysoko. Potem jednak się cofnęliśmy i daliśmy Kolumbii bardzo dużo miejsca, choć wiedzieliśmy, że będą grali krótkimi podaniami i kombinacyjną piłkę. Często było tak, że na bokach robili przewagę dwóch na jednego albo nawet trzech na jednego. Nie radziliśmy sobie z tym. Obrona to jedno, ale w ofensywie długimi fragmentami drużyna praktycznie nie istniała? - Trudno było nam stworzyć klarowną sytuację do strzelenia gola, nie tylko przeciwko Kolumbii, ale też w pierwszym meczu. Akcje były bardzo rwane, nie było w nich płynności, nie potrafiliśmy ich zakończyć ani dobrym dośrodkowaniem, ani dobrym strzałem po wymianie kilku podań. Coś kulało i szczerze mówiąc, nie wiem co. Co, coś robiliśmy do tej pory, na mistrzostwach nam nie wychodziło. Jak wyglądała szatnia po takim meczu? - Niech to zostanie w szatni, ale były złość, smutek i bezradność. Fatalny występ na mundialu oznacza, że kończy się pewien etap z życiu kadry budowanej przez trenera Nawałkę? - Wiadomo, że wszystkie przygotowania były pod mistrzostwa świata. Każdy z nas marzył, żeby się tutaj znaleźć i dobrze zaprezentować. Nie udało się i na pewno kadra będzie potrzebowała świeżości. Został jeszcze jeden mecz, będziemy chcieli dać trochę uśmiechu kibicom. Mundial się dla was kończy. Jak by Pan podsumował swój występ w tych dwóch meczach? - W pierwszym czułem się lepiej fizycznie, ale też byliśmy częściej przy piłce. Trzeba uczciwie przyznać, że łatwiej się gra i łatwiej biega, gdy posiadamy piłkę. Przeciwko Senegalowi było więcej stref otwartych z przodu. Miałem kilka akcji ofensywnych. Z Kolumbią zagrałem na wahadle od pierwszej do ostatniej minuty. Widać, że Kolumbia znakomicie nas rozpracowała, nie miałem w ogóle miejsca, żeby wbiec za linię obrony i dośrodkować. Cuadrado się wracał i mnie pilnował. Dlatego miałem dużo więcej pracy w defensywie. To taki moment, że niektórzy zawodnicy będą chcieli pożegnać się z reprezentacją? - Ja o tym nie myślę. Każdy podchodzi indywidualnie, nie chcę odpowiadać za kolegów. Jeśli ktoś uzna, że dał tej kadrze wszystko, co mógł, że pora kończyć, to podejmie taką decyzję. Rozmawiał w Kazaniu Remigiusz Półtorak