Remigiusz Półtorak, eurosport.interia.pl: Co się stało? Dlaczego tak łatwo przegraliście mecz, który był o wszystko? - Kolumbijczycy dużo lepiej grali w piłkę i dlatego wygrali. My natomiast daliśmy z siebie wszystko, walczyliśmy, każdy grał na tyle, na ile potrafił, ale byliśmy słabsi. Rywale mieli więcej jakości i wygrali 3-0. Co zawiodło najbardziej? Czy rewolucja, której trener dokonał w składzie miała wpływ na końcowy wynik? - Nie sądzę. Zaczęliśmy całkiem dobrze. Nasza gra nie wyglądała najgorzej. Był pressing, stwarzaliśmy zagrożenie pod bramką Kolumbijczyków, coś się działo. Później zaczęli jednak grać swoją piłkę, mieli sytuacje, wykorzystali je. Generalnie - byli lepszą drużyną i to zdecydowało o takim zakończeniu. Przy pierwszej bramce było dużo błędów. Jak to wyglądało z Pańskiej perspektywy? - Rzeczywiście, w tej sytuacji nałożyło się wiele błędów. Kolumbijczycy szybko zagrali piłkę, my byliśmy trochę spóźnieni, później nastąpił błąd w przesunięciu, ja nie wyszedłem. W końcu rywali strzelili bramkę. Można było to wyeliminować, ale piłka to właśnie gra błędów. Popełniliśmy ich więcej niż przeciwnicy. Jaki był kluczowy moment? - Nie wiem, czy taki był. Jeśli - to druga bramka, bo rywale grali już od tego momentu spokojnie i nas kontrowali. My za to mieliśmy sytuację na 1-1 i jej nie wykorzystaliśmy. Jak się Pan czuł w roli zawodnika, który tak naprawdę miał za zadanie dyrygować trójką środkowych obrońców? Trener Nawałka postawił na Pana w najważniejszym meczu. - Do systemu z trzema obrońcami byłem przyzwyczajony. W klubie tak graliśmy, więc nie robiło mi to różnicy. Niestety, w meczu z Kolumbią ten system zawiódł, bo straciliśmy trzy bramki. Musimy się zastanowić, co było nie tak, ale musimy też podnieść głowy i dalej walczyć. Taka jest piłka, nie zawsze się wygrywa. Oczywiście, teraz jest ciężko, bo jesteśmy na mundialu, a już odpadliśmy i nie mamy szans na awans. Ale po porażce jest kolejny mecz, można się podnieść, pokazać, że ma się charakter. Było dużo złości po meczu? - Był smutek i duże rozczarowanie. Każdy chciał walczyć i wygrywać, ale się nie udało. Trzeba sobie z tym poradzić. Będziemy rozmawiać, żebyśmy wyszli na ostatni mecz zmotywowani i zagrali o honor. I kibice, i wy z pewnością również wyobrażaliście sobie ten mundial całkiem inaczej. Jak duże jest rozczarowanie? - Każdy chciał wygrać, każdy chciał pokazać się z dobrej strony. Za dwa albo za cztery lata będziemy mieli, mam nadzieję, okazję do rehabilitacji. Wróćmy jeszcze do przyczyn niepowodzenia, ale nie tylko w tym meczu. Na całym mundialu. Z jednej strony w kluczowych momentach skład był bardzo młody i mało doświadczony, z drugiej zawiedli liderzy. - Przede wszystkim byliśmy drużyną słabszą od rywali. Mieliśmy mniej jakości. To zadecydowało. Rozmawiał w Kazaniu Remigiusz Półtorak