- Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że skład, który rozpoczął piątkowy towarzyski mecz z Chile, wyjdzie także 19 czerwca w Moskwie na boisko w inauguracyjnym spotkaniu mistrzostw świata z Senegalem. Konfrontacja w Poznaniu pokazała bowiem, że zmiennicy są słabsi od zawodników z wyjściowej jedenastki. Po przerwie w grze naszego zespołu w środku pola panował spory bałagan. Widać również było, że po zejściu Piszczka nasza prawa strona źle funkcjonowała - zauważył. Popularny "Bobo" przekonuje, że mecz z Chile potwierdził nie tylko atuty, ale także mankamenty "Biało-Czerwonych". - Siłą naszej drużyny jest odbiór we właściwej strefie boiska i szybkie przejście do kontrataku. Do mocnych stron zaliczyłbym także stabilność składu. Martwi natomiast, że ponownie tracimy dwie bramki, kiedy wydaje się, że mamy kontrolę nad meczem. Prowadzimy bowiem 2-0 i zamiast strzelić trzeciego gola, który zamknąłby spotkanie, rywale doprowadzają do remisu. Tym razem goście nie zdobyli bramki po stałym fragmencie, ale widać było, że w tym elemencie nie czujemy się zbyt pewnie - ocenił. Kaczmarek twierdzi ponadto, że spotkanie z Chile dało odpowiedź na pytanie, w jakim systemie w obronie powinni grać Polacy. - W grę wchodzi tylko czwórka, bo próba przejście po przerwie na trzech defensorów była wyjątkowo nieudana. W drugiej połowie nasza gra całkowicie siadła - dodał. Asystent Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski nie podziela natomiast opinii na temat świetnego występu Jana Bednarka. - Wszyscy go chwalą, ale dla mnie zagrał poprawny mecz. Przy pierwszej bramce dla Chile to jego złe ustawienie, wynikające z braku komunikacji i zgrania, umożliwiło rywalowi oddanie skutecznego strzału. Bednarek wygrał wiele powietrznych pojedynków, przerwał też sporo akcji, ale przydarzyło mu się też kilka prostych błędów po odbiorze piłki. Niepotrzebnie grał też na hokejowe uwolnienie. Tu są jednak rezerwy, głównie w sferze komunikacji werbalnej jak i dopracowaniu systemu zachowań w obronie - powiedział. Na plus 68-letni szkoleniowiec zalicza z kolei występ Piotra Zielińskiego, Grzegorza Krychowiaka i Kuby Błaszczykowskiego oraz zmianę Łukasza Teodorczyka. - Zieliński umiejętnie wymieniał się z Robertem Lewandowskim, a Krychowiak coraz bardziej przypomina siebie z najlepszych czasów występów w Sewilli i reprezentacji. Mogliśmy być pełni obaw o dyspozycję Błaszczykowskiego po jego kuracji w Płocku, ale widać, że Kuba razem z trenerem przygotowania motorycznego Wisły Leszkiem Dyją powalili na kolana niemiecką traumatologię. Z kolei po niekonwencjonalnym zagraniu "Teo" Milik miał meczową sytuację - skomentował. Były trener Lechii Gdańsk, Stomilu Olsztyn, Zawiszy Bydgoszcz, GKS Katowice i Polonii Warszawa podkreśla, że z meczu z Chile nie można wyciągać zbyt daleko idących wniosków. - Rywalizowaliśmy z niezłym zespołem, silniejszym z pewnością w ataku niż w obronie. Spotkania towarzyskie są tylko jednostką startową ujętą w mikrocyklu i wcale nie oznacza, że musimy tak samo zagrać na mistrzostwach. Ta próba była oczywiście średnio udana, ale to jedna z gier, która ma nas odpowiednio przygotować do najważniejszej imprezy - podsumował Kaczmarek.