Dla młodej i niedoświadczonej reprezentacji Anglii gra w półfinale mistrzostw świata (po raz pierwszy od 28 lat!) już była wielkim sukcesem, ale przed spotkaniem z Chorwatami dumni "Synowie Albionu" nie zaprzątali sobie głowy myślami, jakoby już dokonali czegoś wielkiego. W końcu mając w napadzie wyborowego strzelca, w osobie lidera klasyfikacji strzelców MŚ Harry’ego Kane’a, nikt by nawet nie pomyślał, aby przez wzgląd choćby na metrykę spocząć na laurach. W batalii o przepustkę do gry o najwyższą stawkę Wyspiarze zmierzyli się z rutynowanymi Chorwatami, co dokładnie dokumentowała średnia wieku zawodników wyjściowego składu z ćwierćfinału z Rosją (29,7 lat).Do środowej potyczki Anglicy przystąpili po wygranym 2-0 meczu ze Szwedami, który nie toczył się w oszałamiającym tempie i toczył się pod ich kontrolą. W dodatku podopieczni Garetha Southgate’a mieli kilka godzin więcej na odpoczynek i regenerację, co na tym etapie wyczerpującego turnieju ma niebagatelne znaczenie.Z kolei Chorwaci, którzy wrócili do najlepszej czwórki po dwóch dekadach przerwy, mieli w nogach dwa skrajnie wyczerpujące spotkania w fazie pucharowej, kolejno z Danią i Rosją. W obu potrzebna była dogrywka, a po niej serie rzutów karnych. Nawet taki as, jak Mario Mandzukić, w dodatkowym czasie gry poruszał się po murawie z wyraźnym grymasem bólu na twarzy, starając się dotrzymać kroku harującym na całej szerokości boiska graczom Sbornej, największej rewelacji mundialu. Sztab medyczny "Ognistych" musiał mieć pełne ręce roboty.Anglicy jako pierwsi ruszyli odważniej do ataku i już w 4. minucie po faulu Luki Modricia mieli okazję zagrozić bramce rywali. Piłkę tuż przed polem karnym Chorwatów ustawił Kieran Trippier, przymierzył w okienko bramki Danijela Subasicia i po chwili utonął w objęciach kolegów. Anglicy absolutnie zaskoczyli Chorwatów, a Trippier został bohaterem. Wspaniały strzał, pierwsza bramka w barwach drużyny narodowej i do tego w półfinale MŚ. Czy można wymarzyć sobie lepszy początek w walce o finał MŚ? Chorwaci ruszyli do ataku dopiero po kwadransie dominacji rywali, nie byli w stanie szybko się otrząsnąć po fatalnym początku, a tu piłka za piłką wędrowały do Harry'ego Kane'a i Raheema Sterlinga. Przetrwali napór Synów Albionu i zaczęli coraz śmielej atakować, w a 19. minucie groźnie strzelał nawet Ivan Perisić. Trzy Lwy pewnie wymieniały piłkę, kontrowały i szukały luki w defensywie Vatrenich. Tak samo jak stałych fragmentów gry, po których gotowało się w polu karnym Chorwacji i po których Danijel Subasić miał sporo roboty. Nie szło jego kolegom, ani w ataku - gdzie angielska dominacja w drugiej linii całkiem sparaliżowała poczynania napastników, ani w defensywie - która raz po raz trzeszczała w szwach. W 30. minucie mogło już być po meczu. Harry Kane dostał znakomitą piłkę pod bramką, przyjął i strzelił bez namysłu, ale trafił wprost w Subasicia. Ten odbił futbolówkę pod nogi Kane'a, a snajper Tottenhamu dobijał z ostrego kąta bardzo pechowo, piłka trafiła w słupek, w bramkarza Chorwacji i opuściła murawę. Vatreni zaraz zerwali się do ataku, Ante Rebić skorzystał ze złego wybicia piłki, ale strzelił wprost w ręce Jordana Pickforda. Chorwaci odzyskali wigor, zaczęli składnie atakować, ale musieli uważać na kontry Anglików. Takie jak ta z 35. minuty, gdy znakomicie Dele Alli wyłożył piłkę do Jesse Lingarda, który uderzył fatalnie obok bramki. Chorwaci nie mieli wyjścia, musieli ryzykować i atakować większą liczbą zawodników, by zachować szansę na finał i spełnienie marzeń. Jeszcze w końcówce pierwszej odsłony Kyle Walker podał piłkę przed szesnastką do Ivana Strinicia, ale zaraz naprawił swój błąd i zablokował rywala nim ten oddał strzał. W drugiej odsłonie Anglicy cały czas trzymali się swojej świetnej gry w drugiej linii, odcinali od piłki duet Luka Modrić - Ivan Rakitić i w zarodku dusili wszelkie ofensywne próby Chorwatów. Ci grali wolno, przewidywalnie i nie potrafili w żaden sposób skruszyć defensywnej ściany, jaką wybudował w środku pola Gareth Southgate. Bili głową w mur, a tylko opieszałości Anglików w ofensywie zawdzięczali, że nie było już 0-2 i w zasadzie po meczu. W 62. minucie Raheem Sterling dostał znakomite podanie od Jordana Hendersona w pole karne rywali, ruszył dynamicznie do piłki i... potknął się o własne nogi, tracąc okazję na oddanie groźnego strzału. Chorwaci zaatakowali w odpowiedzi i byli blisko szczęścia. Harry Maguire wybił sprzed bramki piłkę wprost pod nogi Ivana Rakiticia, który huknął bez namysłu. Strzał przyjął wprost na podbrzusze Kyle Walker, który mocno ucierpiał, ale być może ocalił Anglię od utraty gola. Perisić dopiął swego pięć minut później, po kapitalnej wrzutce Sime Vrsaljko w polu karnym uprzedził Walkera i było 1-1. Anglicy na własne życzenie stracili bramkę, a w 72. minucie mogli już przegrywać. Perisić wpadł z piłką w pole karne, zakręcił rywalami i kropnął potężnie. Piłka odbiła się od słupka, spadła pod nogi Ante Rebicia, a ten uderzył wprost w Pickforda. Dumni Synowie Albionu mieli już ten mecz pod pełną kontrolą, a przez ostatni kwadrans przyszło im drżeć o wynik, bo Chorwaci wyraźnie się przebudzili i ruszyli do ataku, chcąc rozstrzygnąć półfinał jeszcze przed 90. minutą. W 81. minucie błąd popełnił Trippier, ale jego koledzy zdołali wybić piłkę z pola karnego, bo niechybnie Chorwaci trafiliby na 2-1. Pickford miał sporo pracy, nerwowo grała defensywa angielska, ale ekipa z Bałkanów nie potrafiła dobić rannego rywala. Anglicy w ofensywie zupełnie zamarli - nie licząc okazji Kane'a w ostatniej minucie - zegar wskazał w końcu 93. minutę i sędzia Cuneyt Cakir po chwili zakończył mecz i zarządził dogrywkę. Anglicy w doliczonym czasie gry odbudowali swą grę, znów starali się mądrze atakować i znów świetnie bronili. A Chorwaci nie szarżowali, skupili się na defensywie i czekali na okazję, by ruszyć do ataku. W 98. minucie świetnie głową uderzał Johnny Stones, który po centrze z rzutu rożnego został sam i pięknie złożył się do strzału głową. Chorwatów uratował jednak Sime Vrsaljko, który wybił piłkę stojąc na linii bramkowej i wyręczając swojego bramkarza. Jego zespół mógł trafić w 105. minucie, ale Pickford znakomicie odbił strzał Mandzukicia z najbliższej odległości, ratując swoją reprezentację przed utratą gola. Co nie udało się w pierwszej części dogrywki, wyszło Chorwatom po zmianie stron. Źle wybił piłkę sprzed bramki Walker, zaraz dostał ją Mandzukić i uprzedzając Stonesa wpakował futbolówkę do bramki Anglików. Ci mieli tylko dziesięć minut, żeby ocalić marzenia o finale MŚ. Atakowali dość nieporadnie, a jeszcze stracili Trippiera, który doznał urazu i osłabił zespół, bo Gareth Southgate nie miał już w zanadrzu żadnej zmiany. Synowie Albionu atakowali tedy w dziesiątkę, szukali wyrównania i absolutnie zawiedli. Nie udało się, Anglia utonęła we łzach, a cała Chorwacja eksplodowała z radości. Po raz pierwszy w 28-letniej historii kraju zagrają w finale MŚ. Anglików czeka starcie z Belgią o medal. Tylko o brązowy medal.Anglicy w meczu o brąz stawią w sobotę czoła reprezentacji Belgii, mecz zostanie rozegrany w sobotę w Sankt Petersburgu. W niedzielę w Moskwie Chorwaci zmierzą się z Francją w meczu o piłkarskie mistrzostwo świata. Chorwacja - Anglia 2-1 (0-1, 1-1) Bramki: Ivan Perisić (68), Mario Mandżukić (109) - Kieran Trippier (5)Chorwacja: Danijel Subaszić - Sime Vrsaljko, Domagoj Vida, Dejan Lovren, Ivan Strinić (95. Josip Pivarić) - Ante Rebić (101. Andrej Kramarić), Ivan Rakitić, Marcelo Brozović, Luka Modrić (118. Milan Badelj), Ivan Periszić - Mario Mandżukić.Anglia: Jordan Pickford - Kyle Walker (112. Jamie Vardy), John Stones, Harry Maguire - Kieran Trippier, Dele Alli, Jordan Henderson (97. Eric Dier), Jesse Lingard, Ashley Young (91. Danny Rose) - Raheem Sterling (74. Marcus Rashford), Harry Kane. Żółte kartki: Mario Mandzukić, Ante Rebić - Kyle WalkerWidzów: 78 011Sędziował: Cuneyt Cakir (Turcja)