Kolumbijczycy byli blisko powtórzenia sukcesu sprzed czterech lat i awansu do ćwierćfinału mistrzostw świata, ale przegrali próbę nerwów z Anglikami, mimo że jako pierwszy spudłował z jedenastu metrów Jordan Henderson. Potem jednak Uribe i Bacca też nie potrafili pokonać bramkarza rywali i to oni stali się głównym celem kibiców. Teraz pogróżki są widoczne na każdym kroku. "Giń, Bacca, skur... Nigdy nie wracaj do kraju, bo nikt cię tu nie chce" albo "To był ostatni mecz Uribe, ten człowiek jest już martwy" - można znaleźć w internecie. To nie pierwsze takie przypadki na tych mistrzostwach. Wcześniej grożono już śmiercią Carlosowi Sanchezowi, po tym, jak w pierwszym meczu z Japonią dostał czerwoną kartkę już w 3 . minucie i osłabił drużynę. W Kolumbii takie pogróżki mają szczególną wymowę, bo ciągle przypominają o tym, co wydarzyło się po mundialu w 1994 roku. Obrońca Andres Escobar, który miał nieszczęście przypadkowo trafić do własnej bramki w spotkaniu ze Stanami Zjednoczonymi, został za to zastrzelony kilka dni po turnieju. RP