Burza rozpętała się po ćwierćfinale z gospodarzami turnieju. Chorwaci długo męczyli się z Rosjanami, po 90 minutach było 1-1, w dogrywce Domagoj Vida dał im prowadzenie, ale Fernandes zdążył jeszcze wyrównać. W karnych podopieczni Zlatko Dalicia wykazali jednak większą odporność, a jednym z pewnych strzelców jedenastki był znowu Vida, który niedługo po meczu nagrał z Vukojeviciem krótki film i zamieścił go w sieci. Na nagraniu obydwaj krzyczą do kamery "Chwała Ukrainie". Dlaczego akurat oni zdecydowali się na taki krok? Obaj grali bowiem w swojej karierze w Dynamie Kijów. Vukojević w latach 2008-2015, natomiast Vida całkiem niedawno (2013-2018). "Chorwacka federacja przeprasza rosyjskich kibiców za zachowanie jednego z członków delegacji" - napisał w specjalnym komunikacie chorwacki związek piłkarski, dodając, że to, co zrobili Vukojević i Vida nie miało żadnych podtekstów politycznych, choć mogło zostać tak odebrane. W praktyce oznacza to, że tylko Vukojević poniesie karę, natomiast środkowy obrońca, który strzelił gola Rosjanom zostaje normalnie w drużynie i będzie mógł wystąpić w środowym półfinale przeciwko Anglii na stadionie Łużniki w Moskwie. Chorwaci zostali wcześniej ukarani przez FIFA ostrzeżeniem. "Rozumiem i szanuję decyzję Chorwackiej Federacji Piłki Nożnej. Nigdy nie chciałbym być obciążeniem dla drużyny narodowej, zwłaszcza przed tak ważnym meczem półfinał mistrzostw świata, kiedy zespół najbardziej potrzebuje spokojnej atmosfery. Moje oświadczenia nie miały żadnych konotacji politycznych, a moim jedynym zamiarem było podziękowanie przyjaciołom na Ukrainie za ich wsparcie (...) Rozumiem jednak, że moje oświadczenia mogły zostać zinterpretowane w inny sposób, za co przepraszam. Przepraszam rosyjską opinię publiczną, jeśli tak zrozumiała moje wypowiedzi. Jestem bardzo dumny z tego, co Chorwacja zrobiła do tej pory i życzę kolegom powodzenia w dalszej części turnieju. Przypomnijmy, że wcześniej, jeszcze na początku turnieju drużynę musiał również opuścić napastnik Nikola Kalinić, po tym jak doszło do spięcia z trenerem, gdy pod koniec meczu z Nigerią zawodnik odmówił wejścia na boisko za Mario Mandżukicia. RP