Gdy w niedzielę Chorwaci odbiorą historyczny medal MŚ, Nikola Kalinić będzie zapewne ze smutkiem obserwował ich radość, bo niezależnie od wyniku finału z Francją mały kraj z Bałkanów i tak przeszedł do historii i osiągnął kapitalny rezultat. Tak jak drużyna z 1998 roku, piłkarze Zlatko Dalicia z MŚ wrócą z medalem, co dla małego kraju, który dwie dekady temu zmagał się z traumą po wojnie domowej, jest wydarzeniem historycznym. A przecież Chorwacja to ledwie 4-milionowy kraj, który rzucił wyzwanie potęgom i po morderczej walce - trzech kolejnych dogrywkach - wziął wymarzony finał. I ma szansę, by w Moskwie przejść do historii piłki i wziąć złoto. Niezależnie od wyniku niedzielnego finału Francja - Chorwacja, jeden Chorwat na pewno będzie po meczu bardzo smutny. Nikola Kalinić jeszcze na początku czerwca szykował się z kolegami z drużyny narodowej do MŚ. Pojechał z nimi do Rosji, choć w 23-osobowym składzie wybranym przez Zlatko Dalicia nie był postacią pierwszoplanową. Ale był ogniwem ważnym i potrzebnym, które selekcjoner chciał wykorzystać. Tak przynajmniej planował, aż do feralnego meczu z Nigerią. Piłkarz odmówił wejścia na boisku w 86. minucie spotkania (2-0). Zaskoczony selekcjoner ostatecznie wprowadził na murawę Marko Pjacę, a po meczu odbył ostrą rozmowę z Kaliniciem. Następnego dnia piłkarz spakował się i wrócił do ojczyzny. Oficjalnie z powodu bólu pleców, ale ten szybko został zdementowany, a na jaw wyszły nowe fakty. Piłkarz Milanu swoim zachowaniem oburzył nie tylko trenera, ale i kolegów z kadry. Kalinić mógł zostać z reprezentacją w Rosji, bo kadrowicze byli skłonni wybaczyć mu niezrozumiałe zachowanie, gdyby zwyczajnie ich przeprosił. Jednak napastnik AC Milan nie widział swojej winy i nagannego zachowania. Wtedy starszyzna drużyny w osobach Luki Modricia i Vedrana Corluki podjęła decyzję, że zawodnik nie powinien przebywać z resztą zespołu na zgrupowaniu, bo psuje atmosferę. Kalinić zamknął sobie drogę do kadry i medalu MŚ. Chorwackie media, na fali sukcesów i kolejnych zwycięstw drużyny w Rosji, nie zapomniały piłkarzowi jego zachowania. Dzień po awansie do finału nazwały napastnika "największym przegranym turnieju" i wypomniały mu egoistyczne zachowanie w pierwszym meczu MŚ. Chorwaci w Rosji wygrali trzy mecze, trzy zremisowali i awansowali po karnych i dogrywce do finału, co jest rekordem podczas finałów MŚ. Dziennikarze obawiają się, czy ich pupilom starczy sił i podkreślają, że nawet jeden piłkarz więcej byłby dla drużyny Zlatko Dalicia wzmocnieniem. Kibice z Chorwacji, znani z wierności swoim barwom i bardzo wrażliwi na punkcie drużyny narodowej, nie mogą Kaliniciowi wybaczyć jego zachowania. Nie dość, że osłabił drużynę, to jeszcze nie okazał szacunku dla barw. Stąd popularne w internecie akcje: "Nie bądź jak Kalinić" czy "Mogłeś mieć w życiu gorzej, mogłeś być Nikolą Kaliniciem" i wszechobecna dezaprobata wobec piłkarza Milanu. A ten nie przeprosił za swoje zachowanie i nie skomentował występów kolegów w MŚ. Na głowie ma inne problemy, bo włoski klub ponoć chce się go pozbyć...