Dlaczego? Bo trener Tite ma wprawdzie do dyspozycji wielu zawodników, którzy mogliby z powodzeniem zagrać na mistrzostwach świata w pierwszym składzie, ale wygląda na to, że nie bawi się w żadne tajemnice personalne. Najwyraźniej nie chce wprowadzać zamieszania po to tylko, aby zmylić rywali. Zanim ostatecznie wyproszono nas z treningu "Canarinhos", mieliśmy jeszcze okazję podejrzeć wewnętrzną gierkę. W jednej drużynie zagrali wspólnie: Alisson, Danilo, Thiago Silva, Miranda, Marcelo, Casemiro, Paulinho, Willian, Coutinho, Neymar, Gabriel Jesus i wiele wskazuje na to, że takie może być podstawowe ustawienie pięciokrotnych mistrzów świata. Innymi słowy - drużyna naszpikowana gwiazdami w każdej formacji. Znacznie więcej sekretów może mieć brazylijski selekcjoner w ćwiczeniu ustawienia taktycznego albo rozgrywania stałych fragmentów gry. Do tego stopnia, że z treningu nie ma prawa przedostać się absolutnie nic. Nawet gdyby niepożądani goście próbowali wykorzystać nowoczesną technologię i np. uruchomić drona, aby podglądał zajęcia, to odpowiednie służby stoją na posterunku. Dosłownie. W taki sposób troje ludzi z FIFA, na dachu jednego z pobliskich hoteli, blokowało częstotliwości i pilnowało, aby żaden obiekt latający nie pojawiał się w pobliżu. Brazylijczycy trenują bowiem blisko centrum Soczi, w ładnie położonym, ale też zabudowanym terenie, więc mogliby być relatywnie łatwym celem dla "szpiegów". A tak na pewno nie jest. Mają za to znakomite warunki do ćwiczeń. Idealne boisko z wcale niemałymi trybunami, lekki wiaterek od zaczynającego się rzut beretem morza, wreszcie - bardzo przyjemna, pełna zieleni okolica. Tak trenuje ekipa, która przyjechała do Rosji z dużymi szansami na końcowy sukces. Porównania logistyczne z mieszkającą również w Soczi polską reprezentacją narzucają się same. I są niewątpliwie na korzyść "Canarinhos", nawet jeśli naszej bazie trudno zarzucić coś konkretnego. Oddalenie od morza w głąb lądu i niemożebne upały w czasie treningu na obiekcie Sputnik-Sport robią jednak różnicę. Do tego stopnia, że sztab polskiej kadry zdecydował, iż kolejne zajęcia będą późnym popołudniem. Oczywiście, największym zainteresowaniem wśród Brazylijczyków cieszy się Neymar. Zawodnik PSG ma jeszcze niewielkie ślady po niedawnej kontuzji - nad prawą kostką widoczne są w czasie treningu niebieskie tejpy - ale nie mu już żadnych wątpliwości co do jego 100-procentowej przydatności dla drużyny. Gdy na początku marca przechodził operację śródstopia było w zasadzie jasne, że sezon w PSG jest dla niego stracony, ale na mundial będzie chciał przygotować się wyjątkowo. I wydaje się, że tak właśnie jest. Potwierdził to już w niedawnym sparingu z Chorwacją, strzelając efektownego gola, ale przede wszystkim - ciesząc się z gry. To samo widać na treningach. Gdy w czwartek późnym popołudniem Brazylijczycy grali w "dziadka" i Neymarowi przyszło wejść do środka, wśród kolegów szybko podających między sobą piłkę, rzucił się do jej odzyskania z nadzwyczajną ochotą. I jego starania za chwilę zakończyły się powodzeniem. Nic więc dziwnego, że treningi "Canarinhos" cieszą się cały czas ogromnym powodzeniem. To był już trzeci w Soczi, na który oprócz całej armady brazylijskich dziennikarzy przychodzą też inni, z całego świata. Przypomnijmy, że na pierwszych zajęciach, które były otwarte dla publiczności, pojawiło się około 5000 widzów. Najwięksi szczęśliwcy mogli nawet dostać autograf od Neymara. Remigiusz Półtorak i Michał Białoński z Soczi