Datę swojego pierwszego występu na mundialu z pewnością pamięta każdy zawodnik. W przypadku Messiego był to 16 czerwca 2006 roku, gdy jako niespełna 19-latek zagrał z Serbią i Czarnogórą w niemieckim Gelsenkirchen. Wszedł na boisko z ławki rezerwowych i niedługo potem zdobył bramkę, a jego zespół wygrał 6:0. Messi to jeden z najwybitniejszych piłkarzy w historii futbolu, ale - w przeciwieństwie do takich graczy, jak np. Pele czy Diego Maradona - nie zdobył jeszcze mistrzostwa świata. Cztery lata temu był bardzo blisko, jednak Argentyńczycy przegrali w finale po dogrywce z Niemcami 0:1. Strzelca gola w tamtym spotkaniu nie ma na turnieju w Rosji (Mario Goetze nie otrzymał powołania do kadry), natomiast Messi stanie przed kolejną, być może ostatnią szansą. Zrobił bardzo wiele, żeby tę szansę wywalczyć. Argentyńczycy męczyli się w eliminacjach MŚ 2018, ale w ostatnim meczu - wygranym 3:1 z Ekwadorem - ich lider strzelił trzy gole i wprowadził drużynę na mundial. Do tej pory w najważniejszej piłkarskiej imprezie rozegrał 15 spotkań, z których "Albicelestes" przegrali tylko dwa (oba z Niemcami). W trzech turniejach tej rangi wybitny snajper Barcelony uzyskał jednak tylko pięć goli, o... pięć mniej niż Thomas Mueller w dwóch mundialach. Były reprezentant Argentyny Claudio Caniggia, zapytany niedawno przez portal FIFA o to, z którą z dwóch opinii się zgadza: "Messi nie jest tak bohaterski jak Maradona" oraz "koledzy Messiego nie dają mu takiego wsparcia, jakie miał słynny Diego", odparł, że jego zdaniem prawdziwa jest ta druga. Gwiazda Barcelony zainauguruje występy w tegorocznym mundialu w sobotę, ale na ulicach Moskwy już od kilku dni widać... wielu Messich. Ściślej mówiąc - kibiców, nie tylko argentyńskich, którzy zakładają na twarz maskę z podobizną słynnego piłkarza. A tych, którzy mają koszulki z jego nazwiskiem, nie sposób policzyć. Po meczu otwarcia Rosja - Arabia Saudyjska na schodach stacji metra Sportiwnaja, znajdującej się obok stadionu Łużniki, doszło do wymownej sceny z udziałem kibiców ubranych w barwy Argentyny i Meksyku. Jechali obok siebie w dół, ale po dwóch stronach schodów. I zaczęli się delikatnie prowokować. "Argentina!" - krzyknęli jedni. "Mexico. Mexico!" - odpowiedzieli równie głośno drudzy. I tak na zmianę. W pewnym momencie ci pierwsi krzyknęli "Messi!", na co drudzy nie mieli już odpowiedzi... Z Moskwy Maciej Białek