"Co za mecz! Co za dreszcz! Co za dramat! Co za końcówka! Dzięki Toni Kroos!!! Rzut wolny ocalił nam mundial. Dzięki temu zwycięstwu kwestia awansu Niemców jest w ich własnych rękach" - napisał "Bild". Relację z meczu zatytułowano w tej gazecie, wykorzystując grę słów i nawiązując do bohatera spotkania. Zamiast "Ihr seid grossartig" ("Jesteście wspaniali") nagłówek brzmiał "Ihr seid KROOSARTIG". Broniący tytułu Niemcy na otwarcie przegrali niespodziewanie z Meksykiem 0:1 i musieli przynajmniej zremisować ze Szwecją, aby zachować szansę na występ w fazie pucharowej. W sobotę przez długi okres byli "nad przepaścią", ale ostatecznie pokonali ekipę "Trzech Koron" 2:1 i znacznie przybliżyli się do awansu do 1/8 finału. Bramkę na wagę zwycięstwa Kross zdobył w piątej minucie doliczonego czasu gry. Od 82. minuty jego zespół grał w osłabieniu - drugą żółtą kartkę, a w konsekwencji czerwoną obejrzał Jerome Boateng. W "Sueddeutsche Zeitung" zestawiono dramaturgię tego pojedynku z meczem grupowym MŚ sprzed 12 lat, w którym rywalem gospodarzy imprezy byli "Biało-Czerwoni". "Niemiecka drużyna znów eksplodowała w doliczonym czasie drugiego meczu fazy grupowej. W 2006 roku na turnieju u siebie Oliver Neuville trafił do siatki w 90. minucie spotkania z Polską po dośrodkowaniu Davida Odonkora. Radość na Westfalenstadion w Dortmundzie jest uznawana za jedną z najgłośniejszych w historii drużyny narodowej, ale nie jest nawet porównywalna z tą po sobotnim meczu ze Szwecją. Bo w 2006 Niemcy wygrali w pierwszej kolejce z Kostaryką i mieli z Polską margines błędu, nie grali w osłabieniu, nie musieli odwracać wyniku. Kroos był jak Neuville razy dwa. Co najmniej" - oceniono. Grającemu na co dzień w Realu Madryt Krossa wiele miejsce poświęciły zwłaszcza hiszpańskie media. "Marca" zaznaczyła, że w barwach "Królewskich" nie wykonuje on rzutów wolnych, bo do nich podchodzi przeważnie Portugalczyk Cristiano Ronaldo, ale Niemiec udowodnił, że także jest specjalistą w tym elemencie. "Serce mistrza nigdy się zatrzymuje" - podsumowano. "AS" wskazał, że podczas gdy inni zawodnicy z ekipy Loewa byli już mocno podenerwowani, to błysnął będący prawdziwą gwiazdą Kross. "Pojawił się znikąd. Wcześniej popełniał niesamowite błędy, a dobrze kryty przez Szwedów był prawie niewidoczny, ale wciąż miał przygotowaną kulę dla rywala. Niechlubny wyczyn został mu zapomniany dzięki jakości, jaka tkwi w jego prawej nodze. Jego wytrzymałość psychiczna jest imponująca" - zaznaczono. W "Corriere dello Sport" również uznano, że Kross zasłużył na wybaczenie po swoim wcześniejszym błędzie, który znacząco przyczynił się do zdobycia gola przez rywali. W "El Mundo Deportivo" całą niemiecką drużynę porównano do Realu z ostatnich lat. "Wygrywają tytuły dzięki niesamowitym bramkom w doliczonym czasie gry, po karnych, lub wykorzystując niezrozumiałe błędy przeciwników bądź rywali. Nie znaczy to, że ich sukcesy są niezasłużone, ale tworzy to jakąś niesamowitą aurę tych zespołów. O ironio, zwycięskiego gola zdobył Kroos - od zera do bohatera" - podkreślono. O drastycznej zmianie nastrojów u bohatera niemieckiej reprezentacji pisze też "L'Equipe", w którym zaznaczono "Od frustracji do euforii. Tej nocy Kross poznał smak wszystkich tych emocji". Prasa z całego świata zgodnie podkreśla, że bramka tego zawodnika pozwoliła zachować Niemcom szanse na awans oraz uniknąć upokorzenia, jakiego za sprawą odpadnięcia w fazie grupowej doświadczali w poprzednich edycjach mundialu wcześniejsi obrońcy tytułu - Francuzi w 2002 roku, Włosi w 2010 i Hiszpanie cztery lata temu. Stacja BBC przewiduje, że sobotni mecz będzie punktem zwrotnym dla Niemców, którzy po słabym początku turnieju powinni nabrać rozpędu. Nie wszyscy jednak są takimi optymistami. "Kicker" podkreśla, że pojedynek ze Szwecją ujawnił słabsze strony niemieckiej kadry, a "Le Monde" sugeruje, że podopieczni Loewa - by liczyć się w turnieju - muszą poprawić obronę. Szeroko dyskutowana w media była też sprawa incydentu po zdobyciu przez Krossa gola. Szwedzi mieli później pretensje, że kilku członków sztabu szkoleniowego rywali ostentacyjnie i zbyt mocno cieszyło się tuż przed nimi z tej bramki. Szkoleniowiec "Trzech Koron" Janne Andersson przyznał później, że bardzo to go rozzłościło i zirytowało. Niemiecka federacja przeprosiła za to za pośrednictwem wpisu na Twitterze. "To był bardzo emocjonujący mecz, reakcje naszego sztabu czy jego zachowania w stronę ławki rezerwowych Szwedów były zbyt emocjonalne. Nie w taki sposób załatwiamy sprawy" - zaznaczono, po czym dodano szwedzkie słowo "ursakt", czyli "przepraszam".