Na razie inaugurację ma za sobą największy rosyjski obiekt mundialu - Łużniki. W czwartek odbył się tam mecz otwarcia Rosja - Arabia Saudyjska (5:0), a w sobotę do gry wkracza inny moskiewski stadion - Spartaka (Otkrytije Arena, jednak w trakcie mundialu nie używa się tej nazwy). Jako pierwsi na murawę wybiegną Argentyńczycy i Islandczycy, którym sędziować ma Szymon Marciniak. Polscy piłkarze mogą tutaj grać dwukrotnie. Raz na pewno - we wtorek z Senegalem, natomiast po raz drugi - 3 lipca w 1/8 finału, ale pod warunkiem, że zajmą pierwsze miejsce w grupie H. Ponad 44-tysięczny obiekt leży w dzielnicy Tuszyno. Istnieje dopiero od czterech lat, pierwsze spotkanie na nowym stadionie rozegrano we wrześniu 2014 roku. Dojazd dla kibiców nie powinien być kłopotem. Jeżeli ktoś chce jechać metrem, musi korzystać z fioletowej linii numer 7. W wagonach pociągu jest podawany komunikat, że należy wysiąść na jednej z dwóch stacji - Spartak (skąd można wejść na dowolny sektor stadionu) lub Tuszynskaja (wówczas wejście na sektory A, B i C). Polscy kibice i piłkarze powinni czuć się tutaj prawie jak w domu. Obiekt z zewnątrz oraz wewnątrz ma bowiem czerwone i białe barwy. To jedna z najbardziej szczególnych aren tegorocznego mundialu. Po wyjściu z metra już z daleka widać stojący obok stadionu posąg Spartakusa - gladiatora, który po wznieceniu powstania rzucił wyzwanie Imperium Rzymskiemu. To od niego pochodzi nazwa miejscowego klubu. Ogromny wizerunek słynnego wojownika przytłacza swoją wielkością - można odnieść wrażenie, że stadion leży w jego cieniu, a nie odwrotnie. Na samym stadionie, niedaleko murawy, stoi natomiast znacznie mniejszy pomnik czterech braci Starostinów, legendarnych piłkarzy, założycieli Spartaka. Dwóch siedzi na ławce, a pozostali stoją tuż za nią. W najbliższych tygodniach historia zejdzie tu jednak na dalszy plan. Zwłaszcza dla polskich piłkarzy, którzy na stadionie u stóp Spartakusa 19 czerwca i być może 3 lipca mają szansę zrobić ważne kroki na drodze do sukcesu. Z Moskwy Maciej Białek