Mandżukić zbierał pochwały przez całe mistrzostwa. Nie chodziło o gole, bo nie walczył o koronę króla strzelców, ale imponował tym, jak poświęcał się dla drużyny. Stefan Effenberg, niegdyś pomocnik Bayernu Monachium, powiedział przed finałem, że wolałby go dziesięć razy bardziej niż gwiazdora Brazylii - Neymara. Chorwacki napastnik dał zespołowi awans do finału strzelając gola w dogrywce boju z Anglią, ale nie będzie miło wspominał meczu o złoto. W 19. minucie chciał przeciąć głową wrzutkę Antoine'a Griezmanna i interweniował tak niefortunnie, że zmylił swojego bramkarza, a piłka wpadła do siatki. Ten pechowy gol zapisał się w historii mistrzostw świata, bo nigdy wcześniej w finale nie padł "samobój". Mandżukić wpisał się na listę strzelców finału MŚ w Rosji jako pierwszy i także jako ostatni, bo w 69. minucie zmniejszył straty Chorwatów wykorzystując koszmarny błąd francuskiego bramkarza. MZ