Grzegorz Krychowiak nieszczęśliwie wycofał piłkę do bramkarza, nie spodziewając się, że na boisko wbiegnie M’Baye Niang, któremu wcześniej udzielali pomocy fizjoterapeuci. - Spojrzałem przed zagraniem do bramkarza i nikogo nie było spośród rywali, a okazało się, że sędzia, w newralgicznej sytuacji, wpuścił Nianga. Każdy był tym zaskoczony - rozkładał ręce Grzegorz. Zawalił też Bednarek, który dał się wyprzedzić Niangowi, choć wcześniej miał znacznie bliżej do piłki. Poważny błąd popełnił też Wojciech Szczęsny, który niepotrzebnie wystartował do piłki, nie będąc pewnym, czy zdąży. Nie patyczkował się w ocenie zachowania Wojciecha jego ojciec - Maciej Szczęsny, w przeszłości również znakomity bramkarz. - Dopełnieniem wszystkiego była przebieżka naszego bramkarza przy drugim golu. Chyba do kiosku z napojami wyskokowymi - wypalił Maciej Szczęsny na antenie TVP Sport. - Senegalczyk strzelił bramkę, nie mając z tym żadnego kłopotu. Do pustej. Nie jest tajemnicą, że Maciej Szczęsny nie ma dobrych kontaktów z synem, ale tak ostrej oceny nikt się nie spodziewał. Tego typu połajanek na piłkarzy Adama Nawałki będzie więcej. Przynajmniej do niedzielnego meczu z Kolumbią, w którym "Biało-Czerwoni" mają szansę się zrehabilitować. MB