Po ciężkiej kontuzji kolana Makuszewski w ekspresowym tempie wrócił do zdrowia, ale formy z jesieni nie zdołał osiągnąć. To sprawiło, że choć trener Adam Nawałka powołał go do grupy 37 zawodników wstępnie wyselekcjonowanych na mistrzostwa świata, to później go skreślił. Makuszewski nie czuje żalu, choć pewnie trochę zazdrości kolegom, którzy do Rosji polecieli. - Jak kontuzja się przytrafiła, to gdzieś w głowie tkwiło już, że jest po wszystkim. Później miałem marzenia i wiedziałem, że praca, którą wykonuję, wygląda dobrze. Wróciłem jak chciałem, ale takie jest życie. Jestem rozczarowany, ominęła mnie impreza życia, ale byłem na to przygotowany. Myślałem, że szanse nie są duże, ale jednak jakieś były. Teraz trzymam kciuki za naszą reprezentację na mundialu - mówi Makuszewski, którego zaskoczyło jednak to, że tak szybko został pominięty. - Spodziewałem się, że już siedmiu nie pojedzie na zgrupowanie, a skreślono tylko trzech (także Damiana Kądziora i Krzysztofa Piątka - red.). Trochę dziwna decyzja, rozmawiałem później z trenerem, ale nie poruszałem tego tematu. Nic bym nie zmienił. Akceptuję decyzję trenera, to on decyduje, kogo wybiera. Odpocząłem na urlopie od tego i jestem już skoncentrowany, by w klubie przygotować się do sezonu. A w reprezentacji chciałbym jeszcze zagrać. Pytanie tylko, czy Makuszewskiemu będzie jeszcze dane grać w kadrze u Nawałki, który dał graczowi Lecha szansę debiutu. - Oby trener pozostał, bo kontrakt mu się kończy i nie wiadomo, jaką podejmie decyzję. Ma też inne propozycje, ktoś mu wierci w brzuchu, by spróbował czegoś innego. Trzymam kciuki za dobry wynik i chciałbym, aby pozostał na tym stanowisku - mówi "Maki". Piłkarz Lecha rozumie, że kibice "Biało-Czerwonych" często mają wielkie oczekiwania, a nastroje się zmieniają. - Jak przegramy z kimś przeciętnym, to mamy najgorszy zespół na świecie, a jak wygramy z kimś z topu, to jesteśmy mistrzami świata. Takie mamy apetyty. Na mundialu nie ma jednak słabych zespołów, każdy, poza Rosją, coś wygrał, walczył w eliminacjach. I teraz jedzie w jakimś celu, a słabych nie będzie. Siadamy więc głęboko w fotelach, zapinamy pasy i mamy godziny dobrej zabawy. A faworyci? Tak po cichu liczę, że może Francuzi, Hiszpanów miałem w głowie, ale nie wiem jak ta burza wokół trenera wpłynie na nich. Brazylia jest w gronie faworytów, Niemcy to zespół turniejowy. Jest kilka mocnych drużyn, ale też może być jakaś niespodzianka - opowiada Makuszewski. Trzy tygodnie poprzedzające mundial, a zarazem start przygotowań do sezonu Lecha Poznań, Makuszewski spędził w Białymstoku. - Z rodziną, wnuk mógł zobaczyć jednych i drugich dziadków. To nie było dużo czasu, ale jest fajną odskocznią. U mnie nie ma żadnego oszczędzania, ale nie było odkąd wróciłem do treningów. Fajne jest to, że już niedługo gramy - twierdzi zawodnik. Lech Poznań ma za sobą fatalny sezon, który zakończył się rewolucją kadrową: zmianą trenera i wymianą części kadry. - Każdy z nas to pamięta i niech będzie nauką na kolejne lata. Jest w nas sportowa złość i za siebie mogę powiedzieć, że nie czuję się tak, jakbym chciał się czuć, bo miałem inne marzenia. Trzecie miejsce to nie jest dobry wynik i w kolejnym sezonie trzeba je poprawić. A nowy trener? Cieszę się, że ktoś nowy dostał szansę. Trener Djurdjević może pokazać swój warsztat, jest długo związany z klubem, zna chłopaków, akademię, wie jak klub funkcjonuje i jest głodny sukcesu. To bardzo pozytywne i z dużym entuzjazmem zapatruję sie na tę współpracę - kończy Makuszewski. Andrzej Grupa