Lewandowski uważa, że reprezentacja Polski jest w korzystnej sytuacji w związku z tym, iż jako ostatnia zagra pierwszy mecz w fazie grupowej piłkarskich mistrzostw świata w Rosji. - Zobaczymy jak spisują się inni - przyznał polski piłkarz. Polacy w pierwszym spotkaniu na mundialu w Rosji zmierzą się z Senegalem we wtorek 19 czerwca w Moskwie. Będzie to ostatni mecz w pierwszej rundzie fazy grupowej. - Do inauguracji mamy jeszcze dwa tygodnie. Na pewno jest wyczekiwanie, ale ze spokojem. Wiemy, że mamy pracę do wykonania. Bez sensu się teraz nakręcać. Szczególnie, że będziemy w trakcie mundialu oglądać kilka meczów. Zobaczymy, jak inni się spisują, grają, jakie jest sędziowanie, jaka atmosfera. To dobrze, że zaczynamy turniej jako ostatni, bo ta wiedza nam się przyda - powiedział Lewandowski. Kolejnymi rywalami Polaków będą reprezentacje Kolumbii i Japonii. - Naszą siłą jest jedność drużyny. Jeśli będziemy dobrze wykonywali swoje założenia i dobrze czuli się fizycznie, a do tego byli zgraną ekipą, to widzę szanse - ocenił napastnik Bayernu Monachium. Z obecnej reprezentacji Polski tylko Łukasz Fabiański ma za sobą udział w mistrzostwa świata, choć 12 lat temu w Niemczech nie pojawił się na boisku. - Dla pozostałych z nas mundial jest czymś pierwszym, czymś czego nie przeżyliśmy. Tym większy jest głód sukcesu, zwycięstwa. Doszliśmy do ćwierćfinału mistrzostw Europy, ale teraz mamy zupełnie inne cele i ambicje. Będziemy robić wszystko, żeby wypaść jak najlepiej. W tym roku ten balonik nie jest tak pompowany jak we wcześniejszych latach. Być może po losowaniu grup była wielka euforia, ale potem okazało się, że świadomość kibiców jest dużo większa - zauważył. W kilku ostatnich meczach oraz wewnętrznym sparingu w Arłamowie "Biało-Czerwoni" grali w ustawieniu z trójką obrońców. - Jeśli chodzi o defensywę, to np. w meczu z Koreą bardzo dobrze to wyglądało (3-2 - red.). Jednak w ofensywie siła rażenia w tym ustawieniu jest zbyt mała. Przy bramce, którą strzeliłem, byłem sam przeciwko trójce rywali. Nad tym musimy jeszcze popracować. Im więcej zawodników będzie się angażować w ofensywie, tym większa szansa zdobycia bramki - podkreślił. Na zgrupowaniu w Arłamowie sztab szkoleniowy właśnie na atak kładzie największy nacisk. - Teraz jest czas, żeby szukać ofensywnych rozegrań i działań. Defensywę ćwiczymy już od jakiegoś czasu, ale nie możemy zapominać o ofensywie. Mamy jeszcze dużo czasu, żeby to przećwiczyć. Nie chodzi o to, żeby uczyć się czegoś nowego, ale zakodować te schematy, które mamy wykonywać. Ja zawsze wolę grać ofensywnie niż bezpiecznie. Mamy siłę rażenia w ofensywie i trzeba ją wykorzystywać - dodał. Przyznał, że realne jest zdobycie przez niego tytułu króla strzelców. - Jeśli będę miał sporo sytuacji, to jest na to szansa. Ale jeśli będę miał ich tyle, co we Francji, to będzie ciężko z trzech sytuacji strzelić pięć czy sześć bramek. Jeśli jednak miałbym wybierać i zdobyć tytuł króla strzelców, ale nie awansować z grupy, to wolę półfinał bez mojego gola. Albo nie! Finał bez mojego gola - zażartował Lewandowski. Dodał, że wyeliminował błędy, jakie popełnił w przygotowaniach do Euro 2016. - Widziałem, co złego zrobiliśmy w przygotowaniach do mistrzostw Europy. Teraz rozegrałem mniej minut w klubie. Z tego powodu mój organizm nie będzie tak wyczerpany jak we Francji - nadmienił. Po kontuzjach do reprezentacji wrócili Arkadiusz Milik i Jakub Błaszczykowski. - Arek ostatnio grał, strzelał bramki i nie widzę u niego problemu. U Kuby też. Jest tak doświadczonym zawodnikiem, że jak przychodzi co do czego, to pokazuje się z najlepszej strony. Nie boję się o ich formę. Są na tyle klasowymi graczami, że sobie poradzą. I na pewno pomogą tej reprezentacji - powiedział kapitan "Biało-Czerwonych". Według niego zespół Adama Nawałki jest silniejszy od tego z Euro 2016, ponieważ selekcjoner ma do wyboru więcej piłkarzy. - Jest duża różnica. Ławka rezerwowych jest dużo groźniejsza i lepsza. Udowadniają to ostatnie nominacje, bo trenerowi nie było łatwo z kogokolwiek zrezygnować. We Francji tego brakowało - przyznał. Jednak w 23-osobowej kadrze znalazło się tylko czterech piłkarzy występujących w polskich klubach. - Rozmawiałem z chłopakami, którzy niedawno wyjechali za granicę. Każdy widzi różnicę, jeśli chodzi o treningi, to czego szkoleniowcy wymagają, na co zwracają uwagę. To nie jest tak, że mamy słabych piłkarzy. Ale mamy zawodników, którzy nie do końca byli dobrze pokierowani. Największa różnica jest właśnie jeśli chodzi o trenerów czy szkolenie. Jeśli zawodnik ma technikę, a coś szwankuje, to nie jest jego wina. Ktoś mu czegoś nie pokazał, nikt go nie nauczył, nie zwrócił mu uwagi na to, co powinien robić. Tu na pewno jest dużo do poprawy - przyznał Lewandowski. Na zgrupowaniu w Arłamowie sędziowie Szymon Marciniak i Paweł Gil przeprowadzili kadrowiczom szkolenie z systemu VAR. Będzie on zastosowany na mundialu w Rosji. - Wszystko będzie zależało od tego, jak sędziowie sobie z nim poradzą. Dla piłkarzy nie ma to jednak żadnego znaczenia. W naszej drużynie nie ma z tym problemu, bo każdy do tej pory grał z VAR albo widział jak działa. Czegoś się na tym spotkaniu dowiedzieliśmy, ale niczego takiego, co spowoduje, że strzelimy trzy bramki - zakończył Lewandowski. Zgrupowanie w Arłamowie zakończy się w czwartek. O godz. 10 rano "Biało-Czerwoni" wyjadą do Rzeszowa, skąd polecą do Poznania. Tam dzień później zagrają towarzysko z Chile, a 12 czerwca zmierzą się w Warszawie z Litwą. Następnego dnia kadra Nawałki wyleci do swojej bazy w Soczi.