Michał Białoński, eurosport.interia.pl: Siłą waszej kadry w trakcie Euro 2016 była stabilizacja składu, a podczas MŚ na dwa mecze wyszły dwie, zupełnie różne "jedenastki". Nie zabrakło stabilizacji, automatyzmów? Robert Lewandowski, kapitan reprezentacji Polski: - W meczu z Kolumbią to by też nie wystarczyło. Kolumbia grała świetnie, już dawno nie graliśmy z takim przeciwnikiem, łącznie z mistrzostwami Europy, wliczając w to Niemców. My do tej pory wyciskaliśmy "maksa" z tej reprezentacji. Jak coś minimalnie przestało funkcjonować tak jak wcześniej, to robił się problem. Skrzydła mieliśmy mniej kreatywne niż dwa lata temu. - Tak, ale też w poprzednich eliminacjach mieliśmy zawodników, którzy byli na innym etapie, w innej formie. Nasza gra też od tego zależy. Jak coś u nas coś minimalnie nie działa, jakieś drobnostki, to później tak to wygląda. A to że wcześniej funkcjonowała, to dlatego, że wyciągaliśmy "maksa", nawet 110-120 procent normy z tej reprezentacji. Były błędy w przygotowaniach fizycznych? - Nie wiem, czy to zawiodło. Nie ma się co oszukiwać: to nie było tak, że brakowało nam sił. Z Senegalem problem wynikał bardziej z tego, że mieliśmy piłkę przy nodze i musieliśmy ją rozgrywać, a nie potrafiliśmy, nie wiedzieliśmy jak, graliśmy za wolno. Nie stwarzaliśmy sytuacji. To był problem jakości, a nie słabego przygotowania. Na dodatek dostaliśmy dwie przypadkowe, głupie bramki. To nie jest problem fizyczności: mając piłkę nie walczysz z obrońcami o jej odebranie, bo ją mieliśmy, ale nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Jak kapitan będzie chciał podnieść zespół przed meczem z Japonią? - Będę próbował. Zrobię wszystko, aby drużyna się nie załamała. Wiem, że dla każdego z nas jest to ciężki moment i w głowie mamy wiele złych wrażeń, wiele beznadziejnych myśli. Zdajemy sobie sprawę z tego, że zawaliliśmy, nie sprostaliśmy zadaniu. Wiemy, że mogliśmy więcej zrobić, ale z drugiej strony, jest ostatni mecz i fakt, że będziemy załamani i głowy w piasek schowamy nic nam nie da. Musimy próbować przede wszystkim grać o honor, Nie ma się co oszukiwać, że to jest gra o honor i o pierwsze punkty na tym mundialu. Jeśli podejdziemy do ostatniego meczu z takim samym zaangażowaniem i wolą walki, jakie wykazaliśmy w meczu z Kolumbią, to może być zupełnie inaczej. Co zaważyło na przegranej z Kolumbijczykami? - Wyraźnie było widać różnicę między Kolumbią a nami. Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Walczyliśmy, ale taką mamy na dziś jakość piłkarską. Walczyliśmy, staraliśmy się, ale nic nie mogliśmy zrobić, byliśmy słabsi. Bez jakości piłkarskiej czasem walka nie wystarczy. Od pięciu lat nie spotkaliśmy się z równie mocnym zespołem. Możemy sobie pluć w brodę za mecz z Senegalem. Gdybyśmy zagrali to, co w meczu z Kolumbią, to wynik mógłby być zupełnie inny, pewnie zdobylibyśmy punkty. Z Kolumbią była bezradność, bezradność: starałeś się, próbowałeś, ale nic nie mogłeś. Nie udało ci się zdobyć gola. - Nie wyczaruję go z niczego. Zawsze byłem podwajany, potrajany. Nie wyszkolono mnie tak, że kiwnę pięciu i strzelę bramkę. Cała drużyna się starała, walczyła o jak najlepszy wynik. Sama walka to za mało. Poszczególne indywidualności decydują o porażce 0-3. Kolumbia to dla mnie kandydat do półfinału, ćwierćfinału minimum. To pokazuje, w jakim jesteśmy miejscu. Nie oszukujmy się: wiedzieliśmy, że nie jesteśmy drużyną, która będzie walczyła o wyższe rundy na tym mundialu. Wycisnęliśmy ",maksa", z tego co mogliśmy. Na dzisiaj stać nas na tyle, a wiadomo, że problemy personalne, które mieliśmy na pewno nam nie pomogły. Co czujesz? - Rozgoryczenie, złość, niemoc, ale chcę powalczyć o zwycięstwo z Japonią. Chciałbym, żebyśmy się znajdowali na kolejnych MŚ, ale to nie jest łatwa rzecz. Pamiętamy, jak nasze eliminacje wyglądały. Jeśli awansujemy na następny mundial, pojawi się szansa, aby ugrać coś więcej. Ale też spójrzmy na to, kto w jakich klubach gra, gdzie grają piłkarze Kolumbii. To pokazuje różnicę, której nie możesz przeskoczyć. Mundialowi podporządkowałeś wiele, łącznie z tym, że na Bayernie wymusiłeś kupno drugiego napastnika, by nie być nadmiernie eksploatowanym. Ale nawet takie zabiegi nie pomogły naszej reprezentacji. - Z jednej strony jest gorycz. Z drugiej, nie mam sytuacji, nie wyczaruję ich z niczego. Gdybym miał ich co niemiara i marnował, to byłbym zły na siebie. Nie ma zawodnika na świecie, który weźmie piłkę, kiwnie pięciu i jeszcze komuś dogra. Jestem zawodnikiem, który żyje z podań, który pracuje na kolegów, a koledzy na niego. Wiadomo, że wszyscy walczyliśmy o wyrównanie, ale jesteśmy na tym, a nie innym poziomie. Już nawet okoliczności, w jakich awansowaliśmy na MŚ, pokazały że na tym mundialu nie będziemy kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa, tylko będziemy walczyli o punkty. Teraz ich nie mamy, ale czeka nas jeszcze ostatni mecz i musimy w nim walczyć. Jeśli to zaangażowanie pozostanie, to może nas czekać zupełnie inny mecz niż ten z Kolumbią. Japonia jest innym zespołem niż Kolumbia i to o dwie klasy różnicy minimalnie. Wiadomo, że jesteśmy źli, smutni. Nie chcecie pewnie wiedzieć co czujemy i jak się czujemy. Z drugiej strony, został nam tylko jeden mecz i będziemy chcieli w nim jak najlepiej się zaprezentować, choć to tak naprawdę nic nam nie da. Czeka nas rewolucja w kadrze? - Wiadomo, że zawsze po nieudanym turnieju, grze przychodzi moment na analizę. Każdy z nas, wiele osób się zastanawia nad tym, co dalej. Ale ja nie chciałbym, aby ta drużyna od nowa była budowana, bo za wiele czasu teraz nie mamy. Budowanie kadry to jest zbyt ciężki proces, przez który przeszliśmy. Przez ostatnie cztery lata dawaliśmy wiele radości, ale teraz zawiedliśmy. Z tego względu, że nie mogliśmy więcej zrobić. Ja sobie zdaję sprawę z tego, że poza pierwszym meczem z Senegalem, byliśmy bezradni. Nie mogliśmy odpowiedzieć, nie wiedzieliśmy co zrobić, nie wiedzieliśmy jak, nie mieliśmy jakości. Na dzień dzisiejszy taka jest sytuacja polskiej piłki nożnej. Cały czas jest wiele do poprawy i to, że my jesteśmy tu na mundialu, walczymy z Białym Orłem na piersi i próbujemy dać z siebie to co mamy nie oznacza, że to wystarcza. Pretensje o to, że jesteśmy w miejscu, w którym jesteśmy to Ok - można mieć i jak najbardziej, ale nie przeskoczymy braku jakości piłkarskiej. Niektórzy koledzy podobno chcą kończyć reprezentacyjną karierę na MŚ? Ma ich kto zastąpić? - Na to pytanie nie odpowiem, czy mamy zaplecze. Nie odpowiem też na to, czy ewentualnie ktoś chce zakończyć reprezentacyjną karierę, bo też nikt mi o tym nie powiedział. Wiem, że dla wielu piłkarzy są to bardzo ciężkie chwile, pewnie i najcięższe w całej karierze. To nie jest tak, że my nie chcieliśmy. My po prostu nie potrafiliśmy i to jest zasadnicza różnica, więc pod tym względem możemy wrócić do hotelu, będziemy pewnie leżeć, będziemy też załamani, ale z drugiej strony mamy jeden mecz i to jest gra o honor. O zdobycie punktów na tym turnieju. Jesteśmy w stanie rywalizować z Japonią, bo to inna ranga przeciwnika. Z Kolumbią nie byliśmy w stanie zrobić nic. Z Areny Kazań Michał Białoński, Remigiusz Półtorak, Rafał Walerowski Wyniki, terminarz i tabela "polskiej" grupy mundialu w Rosji