Zgodnie z zapowiedziami, 30-letni obrońca AS Monaco jeszcze wczoraj opuścił zgrupowanie reprezentacji Polski w Arłamowie i udał się do Francji. W Nicei francuski ortopeda Pascal Boileau dokona doskonalszej diagnostyki, pogłębiając wyniki prześwietlenia rentgenowskiego badaniem rezonansem magnetycznym. To sprawia, że występ filara defensywy "Biało-Czerwonych" na mundialu w Rosji stanął pod wielkim znakiem zapytania, a w rezerwie pozostaje obrońca VfB Stuttgart Marcin Kamiński. Pierwsza pomoc medyczna została udzielona Glikowi jeszcze na boisku, a po powrocie ze szpitala pracowali nad nim fizjoterapeuci kadry, zabezpieczając nieszczęsny lewy bark przed podróżą. Teraz wszyscy nerwowo oczekują na wyniki konsultacji i badań w Nicei. W rozmowie z reporterem Telewizji Polskiej rzecznik PZPN-u Jakub Kwiatkowski opowiedział, jak całą sytuację znosił sam zainteresowany. - Kamil jest takim człowiekiem, że jego mało co załamuje. Faktycznie był przybity, ale to nie był smutek. Wszyscy widzieliśmy, że nawet potrafi żartować, że na finał wydobrzeje. Cały Kamil. Wiadomo, że sytuacja nie jest łatwa i wydaje się, że to jest poważny uraz, ale wczoraj miał tylko zdjęcie rentgenowskie - powiedział Kwiatkowski. Reporter zapytał, czy w związku z pechem podstawowego kadrowicza, którego absencja byłaby rozpaczą dla Nawałki i całego systemu gry, selekcjoner będzie dmuchał na zimne i wprowadzi zakaz gry w siatkonogę oraz strzały z przewrotki? - To element piłki, kontuzje są wpisane w ten zawód i przytrafiają się niespodziewanie - skwitował rzecznik. AG