W 40. min meczu Kolumbia - Anglia "Wyspiarze" mieli rzut wolny w okolicach pola karnego rywala. Sytuacja była napięta, bo pachniało golem, a stawka meczu była przecież wysoka. Nic dziwnego, że dochodziło do przepychanek w walce o pozycję. Wilmar Barrios nie wytrzymał ciśnienia. "Z byka" uderzył stojącego przy nim Jordana Hendersona. Trafił go w klatkę piersiową, a nie w głowę, bo był za niski, by sięgnąć twarzy rywala. Pomocnik "Wyspiarzy" runął na ziemię. Anglicy natychmiast podnieśli raban. Domagali się, by sędzia skorzystał z VAR-u. Sędziujący to spotkanie Amerykanin Mark Geiger nie oglądał zapisu wideo. Posłuchał za to podpowiedzi siedzącego w wozie VAR Holendra Dannego Makkelie, któremu pomagał m.in. Paweł Gil. I wyjął dla agresora żółtą kartkę. Czy miał podstawy do czerwonej? Sam zamiar uderzenia głową przeciwnika powinien być w ten sposób karany, a co dopiero wprowadzony w czyn.Trzeba przyznać, że mecz wymknął się spod kontroli Geigerowi i później dochodziło do coraz częstszych prowokacji i walki wręcz. MB