Czego spodziewa się pan po mundialu w Rosji? Henryk Kasperczak: - To turniej najlepszych drużyn na świecie, więc liczę na bardzo wysoki poziom, no i na spore emocje. Kto według pana jest faworytem? - Myślę, że o złoty medal powalczą cztery ekipy: Brazylia, Niemcy, Hiszpania i Francja. W drugim szeregu wymieniłbym Anglię, Belgię i Argentynę. W przypadku Argentyńczyków oczywiście wiele będzie zależało od formy Lionela Messiego i tego, jak uda się wykorzystać jego umiejętności. Do tej pory w reprezentacji nie był aż tak efektowny, jak w Barcelonie. W ostatnich sparingach gra Argentyńczyków też nie wyglądała zbyt dobrze. Możliwe, że wreszcie na wielkim turnieju obudzą się Anglicy. Bardzo dobrą drużynę ma Belgia, ale brakuje jej trochę doświadczenia. Mieszka pan na stałe we Francji. Jakie tam są oczekiwania związane z występem "Trójkolorowych"? - Apetyty na sukces są naprawdę duże. Francja ma bardzo dobrych piłkarzy, grających w bardzo mocnych klubach. Reprezentacja prezentuje solidny i skuteczny futbol, dobrze prezentowała się w meczach towarzyskich. Co ważne, atmosfera w kadrze jest dobra, więc są podstawy do optymizmu... W pierwszym meczu mistrzostw Polskę czeka starcie z Senegalem. Z reprezentacją tego kraju pracował pan w latach 2006-08. Czy wynik tego spotkania może mieć kluczowe znaczenie, jeśli chodzi o wyjście z grupy? - Pierwszy mecz jest zawsze bardzo ważny, bo wygrana sprawia, że drużyna nabiera zaufania i wiary. Uważam, że Polska nie powinna bać się Senegalu. Mamy za sobą udany występ w mistrzostwach Europy 2016, a rywale w Pucharze Narodów Afryki nie odnosili ostatnio sukcesów. Wciąż wspomina się tam drużynę z 2002 roku, która dotarła do ćwierćfinału mundialu. Teraz pojawiła się generacja utalentowanych piłkarzy, jak choćby Sadio Mane z Liverpoolu, ale w reprezentacji jeszcze nic wielkiego nie pokazali. Senegal może być groźny, jeśli zagra zespołowo, ale część piłkarzy nie zawsze dobrze się czuje w kolektywnej grze. Ostatnie sparingi, jak remis z Luksemburgiem, nie były udane. Trener sprawdzał jednak wariant gry z trójką obrońców, choć generalnie kadra preferuje ustawienie 4-3-3. Pracował pan w Senegalu 10 lat temu. Co się zmieniło tam od tego czasu? - Z tego, co wiem powstało kilka szkółek piłkarskich, w których pracują francuscy trenerzy. Dzieci zaczynają wcześniej ćwiczyć pod nadzorem szkoleniowców. Najzdolniejsi trafiają do klubów europejskich, natomiast w samym Senegalu wciąż brakuje zawodowej ligi. Tamtejsze kluby grają w afrykańskich pucharach, ale nie są zbyt mocne. Kto według pana awansuje z "polskiej" grupy? - Stawka jest bardzo wyrównana i każdy może wygrać z każdym. Polska ma jednak największe doświadczenie. Zagramy w mistrzostwach świata po raz ósmy, a Kolumbia i Japonia po raz szósty. Senegal z kolei dopiero po raz drugi wystąpi w tej imprezie. Reprezentacja Polski została jednak bardzo osłabiona kontuzją Kamila Glika. Jak duża to jest według pana strata? - Ta kontuzja to prawdziwa tragedia dla zawodnika. Glik był prawdziwym filarem naszej reprezentacji, dyrygował defensywą, ale odgrywał też bardzo ważną rolę przy stałych fragmentach zarówno pod polską bramką, jak i przeciwnika. Ciężko będzie go zastąpić. Polski nie wymienił pan w gronie faworytów turnieju. Jaki wynik będzie można zatem uznać za sukces drużyny Adama Nawałki? - Jeśli "Biało-Czerwoni" awansują do ćwierćfinału, to będzie można mówić o sukcesie. Samo wyjście z grupy wielkim osiągnięciem nie będzie. Adam Nawałka jest obdarzony dużym zaufaniem, bo jego praca przynosi efekty. Był awans na Euro 2016, potem dobry turniej we Francji i awans do mistrzostwa świata. Dlatego nikt za bardzo nie krytykuje jego wyborów, np. powołań takich piłkarzy, jak Sławomir Peszko czy Artur Jędrzejczyk, którzy ostatnio grali słabo. Generalnie, oprócz Krzysztofa Mączyńskiego, z którego zrezygnował ze względów zdrowotnych, postawił na sprawdzonych zawodników. Zna ich bardzo dobrze. Są też pewne symptomy do niepokoju. Jakub Błaszczykowski dopiero niedawno wrócił do treningów, mało w swoim klubie grał Kamil Grosicki. Przez cały sezon, a już zwłaszcza wiosną, nieciekawa była sytuacja Grzegorza Krychowiaka. Trudno powiedzieć, w jakiej ta trójka będzie formie, a są to przecież kluczowi zawodnicy kadry. Wiele też będzie zależeć od postawy Roberta Lewandowskiego. To klasowy napastnik, ale w reprezentacji zawsze gra pod dużą presją. W eliminacjach bardzo dobrze sobie z nią radził. Liczę, że tak samo będzie na mundialu i będzie strzelał najważniejsze gole. A pan wybiera się do Rosji? - Jadę prywatnie na pierwszą część turnieju. Zobaczę kilka meczów. Na pewno Polaków i Francuzów. Rozmawiał: Grzegorz Wojtowicz