Co masz w głowie po tym mundialu?- Co mam w głowie? Rozczarowanie. Nie tak to miało wyglądać. Mieliśmy określony cel, jakim było wyjście z grupy, a co było później, to miało się okazać. Zawiedliśmy samych siebie i oczywiście też kibiców. Strasznie przeżywamy odpadnięcie z grupy, ale prawda jest taka: nie zasłużyliśmy na awans, graliśmy słabo w pierwszych meczach i tyle.Kamil Glik wrócił do gry, czy to oznaczało, że na skrzydłach mogliście sobie nieco swobodniej pohasać?- Kamil jest liderem tego zespołu. Pod względem piłkarskim i personalnym. Dziś bardzo dobrze grał i był nie do przejścia. Możemy mówić, że brakowało go w poprzednich meczach, ale taka jest piłka. Kontuzje i ktoś inny musi grać. Ale Kamil powiedział, że mógł zagrać z Kolumbią, tylko trener powiedział, że nie zagra. - Trzeba trenera o to pytać, a nie mnie. Z Kamilem się przyjaźnię, wiedziałem że dziś jest gotowy i chce grać. Był wcześniej po poważnym urazie, więc trener zadecydował tak, a nie inaczej. Przed mundialem były rozmowy, że ma być w pełni gotowy na mecz z Japonią i tak właśnie się okazało, że zagrał pełne spotkanie.Co się stało z waszym kontratakiem na tym turnieju? Wszystkie schematy ofensywne się rozpadały po przekroczeniu linii środkowej...- Wszyscy wiemy, że naszą największą bronią w eliminacjach były kontrataku. W meczu z Senegalem tego nie pokazaliśmy, w meczu z Kolumbią także tego nie pokazaliśmy i dlatego nie było sytuacji. Dziś graliśmy systemem 4-4-1-1 z typowo bocznymi pomocnikami i przynajmniej były sytuacje. Ja przynajmniej się cieszyłem, że były sytuacje, bo we wcześniejszych meczach w ogóle nie było sytuacji. Przynajmniej coś się działo, bo jak mieliśmy analizy, to analizowaliśmy tylko błędy, a nie było żadnych akcentów ofensywnych. To było bolączką tego, co się wydarzyło w pierwszych meczach. Powtarzam - my mistrzostwa przegraliśmy meczem z Senegalem, bo w meczu z Kolumbią byliśmy bez szans pod każdym względem z nimi. Zespół o parę klas lepszy od nas, a z Senegalem przegraliśmy mecz w głowach i ten turniej się dla nas zakończył. Nie potrafiliśmy się podnieść w meczu z Kolumbią, a dziś tylko mecz o honor. Smutna historia się kończy.Bardzo dużą wagę przywiązywaliście do ćwiczenia obrony, a trochę mniejszą do ataku.- Trudno powiedzieć. Mogę mieć tylko żal do siebie, że nie stwarzaliśmy sytuacji. Jako zespół graliśmy bardzo słabo. Przynajmniej na koniec mam nadzieję, że procent daliśmy radości kibicom, tym którzy są z nami na dobre i na złe. No i trenerowi daliśmy troszkę radości. Bo przecież tu mogło się to gorzej skończyć. Jest katastrofa, a byłoby jeszcze fatalniej. Więc jest jakiś plusik, że jest to zwycięstwo na końcu.Końcówka sama zaogniła sytuację i to, że nikt nie poszedł do pressingu...- Rzeczywiście, to był kabaret te ostatnie 10 minut. Ale mieliśmy prowadzenie 1-0, taka była taktyka, żeby grać w niskim pressingu, odbierać piłkę i atakować, a dlatego to tak wyglądało. Dlatego te ostatnie 10 minut - do zapomnienia...Pod koniec przy linii bocznej długo rozgrzewał się Kuba Błaszczykowski. Zdaje się, że byłeś do zmiany, ale chyba też symulowałeś kontuzję, żeby sędzia przerwał mecz i Kuba mógł wejść.- Bardzo źle to wyglądało. Ale szanuję Kubę i dlatego chciałem tak zrobić. Mi to w oczy wpadło dopiero 3-4 minuty, jak sędzia doliczył czas i oni zaczęli klepać. Albo ja byłem w innym świecie albo te ostatnie minuty to był taki kabaret, że my staliśmy z tyłu, a Japończycy klepali tę piłkę. Ja tylko zrobiłem to z szacunku do Kuby, bo wiem, co czuje piłkarz stojąc tyle przy linii.Czy możesz tak na spokojnie powiedzieć czego zabrakło, by awansować? Czy to były tylko umiejętności, czy brakło czegoś innego?- Na mistrzostwach nie ma czasu na pomyłki, a my dużo pomyłek zrobiliśmy i wyjeżdżamy do domu. Jako zespół - nic nam się nie układało, ani w obronie, ani w ataku, nie mieliśmy pomysłu na stworzenie sytuacji. Nie mówię, że kogoś przerosła otoczka turnieju. Graliśmy słabo i nic nam nie wychodziło od bramkarza do napastnika. Cały zespół grał fatalnie. Czy byłeś podrażniony przed tym spotkaniem?- Bardzo chciałem na koniec pokazać się. Dałem z siebie maksa. Szkoda, że nie skończyłem tego meczu na pocieszenie z bramką, czy asystą. Miałem ku temu szanse. Ale stworzyliśmy chociaż trochę sytuacji, ale chociaż w tym meczu o honor coś zrobiliśmy.Czy po strzale głową widziałeś już piłkę w siatce?- Tak, widziałem. Taką samą bramkę strzeliłem w Anglii, moją pierwszą na boiskach Championship. Ale niestety bramkarz - klasa, choć byłem już pewny, że jest bramka.Jak myślisz, co stanie się z tą drużyną po mistrzostwach?- Nie mnie to oceniać. Wątpię, że w tym samym składzie personalnym znajdziemy się w następnych miesiącach, jak bedą jakieś zgrupowania reprezentacji. Tak mi się wydaje przynajmniej. Dużo zawodników jest młodych, dużo starszych, doświadczonych. Jakieś decyzje będziemy podejmować. Ja z reprezentacji nigdy nie zrezygnuję. Bo oprócz rodziny to największa duma dla mnie reprezentować ten kraj i ja się nie poddam.Mundial to największy zawód w twojej karierze?- Miałem duże oczekiwania drużynowo, osobiście. Powiem szczerze, że byłem dobrze przygotowany do tego mundialu pod względem fizycznym dużo pracy do tego włożyłem. Pierwsze mecze mnie zweryfikowały, jak i całą drużynę. Ale dziś w głowie trzeba było rozegrać ten mecz. Pokazałem, że bardzo mi zależy na tej reprezentacji i się nie poddam. Myśleliście sobie, że niewywalczenie punktów z Japonią będzie dla was katastrofą?- To by była masakra. I dlatego cieszę się, że jako zespół się zebraliśmy i wygraliśmy. A w jakim stylu? To już wy będziecie sądzić...Kamil powiedz mi, czy grałeś kiedyś w takim upale? Wszystkim - kibicom, dziennikarzom było niezwykle gorąco, ale zastanawialiśmy się, jak wy na to zareagujecie.- Na pewno było bardzo duszno i bardzo gorąco, ale wiedzieliśmy o tym i przygotowaliśmy się. Dużo nawadniania od dwóch-trzech dni, a na boisku jak była przerwa to też uzupełniałem płyny. Jak człowiek jest skoncentrowany na meczu, to raczej o tym tak nie myśli.Wielu krytykowało wybór Soczi jako bazy treningowej. Ale czy to paradoksalnie nie pomogło w aklimatyzacji do tego spotkania?- Dziś graliśmy tylko o honor. Jak ja słyszę, że baza zła, czy coś, niee... Bazę mieliśmy bardzo dobrą, bardzo dobry hotel, warunki do treningu. To my zawiedliśmy jako drużyna, a nie ktoś, kto zorganizował. Niejedna reprezentacja chciałaby na takim poziomie być przygotowana. Arłamów, Jurata. Powtarzam, to my, piłkarze zawiedliśmy. Z Wołgogradu Rafał Walerowski, Remigiusz Półtorak, Michał Białoński