Jeden z liderów naszej reprezentacji nieszczęśliwe upadł grając w siatkonogę podczas poniedziałkowego treningu na zgrupowaniu w Arłamowie. Razem z lekarzem kadry Jackiem Jaroszewskim pojechał na badania do szpitala do Przemyśla. Prześwietlenie wykazało całkowite uszkodzenie struktur w stawie barkowo-obojczykowym. Jaroszewski przyznał, że to poważny uraz, który najprawdopodobniej będzie wymagał przeprowadzenia operacji. Kamil Glik z unieruchomionym barkiem poleciał na dokładniejsze badania do Nicei. Przeprowadził je francuski lekarz Pascal Boileau. - Chciałem zacząć kolejny sezon jak najszybciej, niezależnie od tego, czy pojadę na MŚ czy nie. Lekarz uznał, że nie ma przeciwwskazań do gry w Rosji - powiedział dziennikarzom zadowolony Kamil Glik tuż po opuszczeniu szpitala w Nicei, gdzie badał go słynny specjalista Pascal Boileau. - Udało mi się. Po kilku badaniach, kilku dniach i kilku tysiącach zrobionych kilometrów. Skoro profesor uznał, że mogę jechać na mundial, to bardzo się cieszę. Jeśli uznał, że nie ma przeciwwskazań do gry, to jest to świetna informacja i bardzo się z tego cieszę. Teraz decyzja należy do trenera Adama Nawałki - mówił Kamil Glik przez kliniką w Nicei, w której zbadał go profesor Boileau, wybitny fachowiec od urazów barku. 30-letni Glik, który rozegrał 58 meczów w reprezentacji kraju. Przed Euro 2012 ówczesny selekcjoner Franciszek Smuda zrezygnował z niego na ostatnim etapie selekcji. Teraz decyzja odnośnie jego wyjazdu na MŚ zależy od trenera Adama Nawałki i sztabu medycznego reprezentacji Polski. - Dopiero wyszedłem ze szpitala, we wtorek decyzja sztabu trenerskiego i na taką decyzję muszę poczekać - przyznał piłkarz AS Monaco przed kamerami. Trener reprezentacji Adam Nawałka zapowiedział już wcześniej, że gdyby Kamil Glik nie mógł pojechać na mundial, to jego miejsce w kadrze zajmie Marcin Kamiński. Za: TVN24