"Niebiescy Samuraje", którzy byli rywalami Polski w grupie H ("Biało-Czerwoni" wygrali 1-0), ulegli w poniedziałek Belgii 2-3, tracąc decydującą bramkę w ostatniej akcji meczu, i odpadli z rosyjskiego mundialu. Selekcjoner Akira Nishino relacjonował później, że w szatni panowała zupełna cisza i nie obyło się bez łez. "Nikt nie spodziewał się, że stracimy takiego gola w 94. minucie. Jak przyszedłem do zawodników, musiałem im powiedzieć, żeby poszli pod prysznic, bo nikt się nie chciał ruszyć. Nie mają się czego wstydzić" - powiedział szkoleniowiec. Mimo rozczarowania Azjaci pozostawili w szatni porządek i napisali kartkę z rosyjskimi słowami "Dziękujemy wam", napisanymi cyrylicą. Z kolei kibice, tak jak po każdym meczu grupowym, zbierali do worków śmieci z sektorów, w których zasiadali. Japońscy piłkarze byli jednak wcześniej obiektem krytyki zagranicznych dziennikarzy i ekspertów. Było to związane z ich postawą z końcówki ostatniego meczu grupy H z Polską. Wiedząc, że wynik rozgrywanego jednocześnie spotkania Kolumbii z Senegalem (1-0) daje Azjatom awans do 1/8 finału, "Niebiescy Samuraje" zaprzestali gry na kilka minut przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Rozgrywali tylko piłkę między sobą na swojej połowie, mimo że przegrywali 0-1. "Biało-Czerwoni" ich nie atakowali, za co również ich skrytykowano. Belgia zmierzy się w ćwierćfinale z Brazylią w piątek w Kazaniu. Mundial w Rosji zakończy się 15 lipca.