Francuski obrońca, którego partnerką jest Pamela Anderson, zrobił w telewizji show, ale wtedy nie było mu do śmiechu. Wszystko zaczęło się od tego, że Francuzi zamknięci w hotelu w podmoskiewskiej Istrze dostali zgodę od trenera, aby trochę się rozerwać po imponującym zwycięstwie nad Argentyną w 1/8 finału (4-3). W kilkunastu pojechali do Moskwy, zamieniając de facto jeden z lokali w... dyskotekę. Wszystko odbywało się jednak dość spokojnie i było pod kontrolą. Do czasu, aż wrócili do hotelu. Tam zabawa się przedłużyła. Niektórzy chodzili po korytarzu i chcieli budzić pozostałych kolegów, sprawdzając czy już na pewno śpią. Rami, jak opowiada, w swoim stylu, czyli "z dużymi słuchawkami na głowie i nago" grał jeszcze w Fortnite, popularną grę wideo, spopularyzowaną również przez "cieszynkę", którą wykonywał po strzeleniu gola Antoine Griezmann. Gdy usłyszał, co się dzieje na korytarzu, śpiewy i małe zamieszanie, przygotował sobie... gaśnicę, aby odpowiednio zareagować. - Czułem, że burza zbliża się również do mnie. A z bezpieczeństwem i z tymi chłopakami, nigdy nie wiadomo... - mówił z charakterystycznym dla siebie humorem. Do jego pokoju rzeczywiście chciał wejść Benjamin Mendy, jeden z największych śmieszków w ekipie. Jak mówi Rami, przyblokował drzwi i nagle skrzyknął pozostałą ekipę, która też się kręciła po korytarzu. Wtedy Adil złapał gaśnicę i zachował się jak Ghostbuster, wykonując charakterystyczny gest z filmu Pogromcy duchów. Zrobił się dym, dosłownie i w przenośni. - Nie wiedziałem jak ta gaśnica działa, to było szaleństwo. Jak na stadionie Velodrome. Wszyscy biegali, śpiewali, przybijali piątki, mimo że nie byliśmy w stanie się zobaczyć nawet z jednego metra. Z czasem trudno było jednak oddychać. Wtedy zrozumiałem, jaką głupotę popełniłem. Nagle, służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo przybiegły, twierdząc, żebyśmy wyszli, bo to toksyczne. Został włączony alarm, wszyscy musieli opuścić hotel. Didier Deschamps również, w piżamie... Kiedy go zobaczyłem, jak do nas podchodzi, pomyślałem: "O cholera", a jak zaraz pojawiła się policja i strażacy byłem przekonany, że jestem skończony - mówił Rami. Nie został jednak wyrzucony z ekipy, rano kajał się przed trenerem i kolegami. Ale to jeszcze nie wszystkie "wybryki" Ramiego. Do zabawnej sceny doszło w szatni tuż po ostatnim meczu z Chorwacją, gdy francuskiej drużynie przyszli pogratulować prezydenci - Emmanuel Macron, Kolinda Grabar-Kitarović oraz Władimir Putin. Jako pierwszy głos chciał zabrać Macron i kiedy już przebił się przez tłum, zaczął od "wielkiego dziękuję", Adil, nie namyślając się wiele, rzucił: "Za podatki!", wywołując kolejną falę śmiechu. Remigiusz Półtorak