Islandczycy na swoich pierwszych w historii mistrzostwach świata zatrzymali Argentynę (1-1), by później dostać lanie od Nigerii (0-2). Chorwacja ekipę z Afryki pewnie pokonała (2-0), by w kolejnym meczu upokorzyć Albicelestes (3-0). Bezpośrednie starcie obu drużyn miało stanowić szansę na awans dla Wikingów, ale musieli pokonać znakomitą do tej pory ekipę z Bałkanów i liczyć na pomoc Argentyny w meczu z Nigerią, czyli na jej triumf. Islandia nie była postrzegana jako faworyt, ale dwa lata temu podczas Euro 2016 też tak było i wyspiarze zdołali zadziwić całą Europę. I na taki scenariusz liczyli we wtorek w Rostowie, gdzie los zetknął obie ekipy podczas MŚ. Od początku meczu Islandia miała inicjatywę, starała się atakować i stwarzać okazje pod bramką rywali, ale im bliżej było pola karnego, tym gorzej rozgrywali piłkę Wikingowie. Dość wspomnieć, że przez pierwsze 30 minut głównym wydarzeniem był faul Marko Pjacy na Birkirze Bjarnasonie. Chorwat łokciem trafił w twarz Islandczyka i rozbił mu nos, który do końca pierwszej odsłony krwawił. Ale i tak twardy Bjarnason pozostał na boisku i nawet próbował dwa razy zza pola karnego zaskoczyć bramkarza Vatrenich. Bezskutecznie. Najlepszą okazję miał chyba w 41. minucie Alfred Finnbogasson, który po stracie Chorwatów uderzał z linii pola karnego na ich bramkę, ale minimalnie chybił. I jeszcze w samej końcówce pierwszej połowy cofnęli się głęboko Chorwaci, dali zaatakować Wikingom, a ci byli blisko celu. Aron Gunnarsson technicznie kropnął zza pola karnego, piłka zmierzała w okienko bramki, ale świetnie obronił ten strzał Lovre Kalinić i po chwili obie jedenastki ruszyły na przerwę. Po zmianie stron - wobec prowadzenia Argentyny 1-0 z Nigerią w równolegle rozgrywanym meczu w Sankt Petersburgu - Islandia zaatakowała. By wyjść z grupy, musiała wygrać starcie z Chorwacją. I w ten sposób nadziała się na dwie groźne kontry rywali. Najpierw, w 52. minucie Milan Badelj uderzył z dystansu w poprzeczkę. W 54. minucie był już dokładniejszy, zamknął strzałem w kozioł akcję Ivana Perisicia i Chorwaci dopięli swego. Islandia do szczęścia potrzebowała dwóch bramek i chyba jakiegoś cudu. I ten zdarzył się w 75. minucie, bo rezerwowy Dejan Lovren, który wszedł wzmocnić defensywę chorwackiej kadry, dotknął wysoko bitej piłki ręką i sędzia wskazał na "wapno". Do piłki ruszył Gylfi Sigurdsson i mocnym strzałem pod poprzeczkę doprowadził do remisu i wlał jeszcze mnóstwo otuchy w serca kibiców z Wyspy. Islandia ruszyła do ataku, a kolejne okazje marnowali Bjarnason i Finnbogasson, którzy byli blokowani. Z kolei Ingason uderzył świetnie głową w polu karnym, ale piłka tylko otarła się o poprzeczkę. I gdy wydawało się, że może los uśmiechnie się do Wikingów i uda im się wcisnąć rywalom jeszcze jednego gola, ale ostatnie dziesięć minut zdominowali Chorwaci. Jedna fatalna strata Islandczyków przed polem karnym zamieniła się na okazję dla Ivana Perisicia, który z zimną krwią uderzył obok bramkarza rywali i dał swojej drużynie trzecie kolejne zwycięstwo w MŚ. W 1/8 finału Chorwaci stawią teraz czoła Danii, Islandia z kolei wraca już do domu, ale swój debiut w elicie może uważać za całkiem niezły. Islandia - Chorwacja 1-2 (0-0)Bramki Gylfi Sigurdsson (76-karny) - Milan Badelj (53), Ivan Perisić (90) Żółte kartki: Emil Hallfredsson, Alfred Finnbogason, Birkir Mar Saevarsson - Marko Pjaca, Tin Jedvaj Sędziował: Antonio Mateu Lahoz (Hiszpania) Widzów: 43 472 Islandia: Hannes Thor Halldorsson - Birkir Mar Saevarsson, Sverrir Ingi Ingason, Ragnar Sigurdsson (70. Bjorn Bergmann Sigurdarson), Hordur Magnusson - Johann Berg Gudmundsson, Aron Gunnarsson, Gylfi Sigurdsson, Emil Hallfredsson, Birkir Bjarnason (90. Arnor Ingvi Traustason) - Alfred Finnbogason (85. Albert Gudmundsson) Chorwacja: Lovre Kalinic - Tin Jedvaj, Vedran Corluka, Duje Caleta-Car, Josip Pivaric - Luka Modric (65. Filip Bradaric), Mateo Kovacic (81. Ivan Rakitic), Milan Badelj - Marko Pjaca (69. Dejan Lovren), Andrej Kramaric, Ivan Perisic.