Po odpadnięciu z MŚ wszyscy piłkarze naszej reprezentacji Polski wyjechali na wakacje. Niektórzy jeszcze prosto po powrocie z Rosji, w hotelu na Okęciu czekały ich spakowane walizki i ruszyli z najbliższymi, w różne strony świata. Luksus ten nie dotyczył Nawałki i jego najbliższych współpracowników. Sztab kadry również ruszył, ale do przygotowywania analizy nieudanego występu na mundialu. Nawałka oddał się do dyspozycji prezesa Zbigniewa Bońka. Chciał w ten sposób wyrazić, że czuje się winny, bo z formalnego punktu widzenia jego umowa z PZPN-em i tak wygasa po MŚ, a więc to związek ma wszelkie karty w ręku. O takim komforcie nie mogą mówić Niemcy, którzy przed MŚ przedłużyli kontrakt z Joachimem Loewem do ... 2022 roku! W PZPN-ie nikt nie chce trzymać kibiców Orłów w niepewności, ale z drugiej strony, nikt w federacji nie zamierza podejmować decyzji na gorąco, bez rozpatrzenia wszystkich "za" i "przeciw". To nie w stylu Bońka. Nawałka, na gorąco po przegranym mundialu, bronił się w dziwny sposób - Kolumbia to jeden z najmocniejszych przeciwników, z jakim zmierzyliśmy się w ostatnich latach i jestem przekonany, po wstępnej analizie, że nasza dyspozycja z Euro, nie wystarczyłaby do jego pokonania - twierdził pan Adam. - Podczas Euro drużyna była taktycznie bardzo dobrze przygotowana. Brało się to również stąd, że dyspozycja zawodników z podstawowej "11" wówczas była bardzo wysoka. Na MŚ kadra była szersza i jej poziom bardziej wyrównany. Trzeba sobie też jasno powiedzieć, że przed Euro 2016 wszyscy zawodnicy byli w grze w swych klubach, poza jednym wyjątkiem - Kubą Błaszczykowskim, który, będąc w Fiorentinie, indywidualnie przygotowywał się do ME. Jego dyspozycja fizyczna była na najwyższym poziomie. Ogólnie nasz poziom dwa lata temu był inny od obecnego. Nie pomogły nam kontuzje podczas przygotowań do MŚ i na samych MŚ - tłumaczył selekcjoner. - Już podczas eliminacji do MŚ widzieliśmy, że pewne fazy gry nie są takie, jakich byśmy oczekiwali. Stąd decyzja o poszerzeniu możliwości taktycznych, przejściu na ustawienie 1-3-4-3. Spodziewaliśmy się, że niektórzy zawodnicy nie będą grali w klubach i elastyczność taktyczna miała nam pomóc, uszczelnić naszą defensywę, bo traciliśmy za dużo goli - twierdził Nawałka. Nasza diagnoza: podczas MŚ Nawałka nie wytrzymał presji Adam Nawałka nie przyzwyczaił nas do zasłaniania się kontuzjami, niedyspozycją zawodników, tylko wyjmował zmienników, choćby z polskiej ligi i właściwie ich ustawiał. Europę podbiliśmy z piłkarzami ze słabej polskiej ligi: Pazdanem, Mączyńskim, Kapustką, Jędrzejczykiem, Jodłowcem. Teraz selekcjoner rozkłada ręce i mówi "Kolumbia za silna". W tym samym czasie selekcjoner Rosjan Czerczesow, który nawet śnić nie może o takich zawodnikach w składzie jak: Lewandowski, Piszczek czy Glik, nie marudzi, tylko ustawia zespół w ultradefensywnej strategii, co doprowadziło do wyeliminowania Hiszpanii. W sporcie najgorzej poddać się przed meczem. - Nie mamy szans z Hiszpanią - rozkładał ręce rosyjski strażnik graniczny, gdy wjeżdżaliśmy na Ukrainę na trasie Rylsk - Głuchów. - Spokojnie, gdybyście mieli wygrać serię do czterech zwycięstw, to faktycznie, bez szans. Ale w jednym meczu możecie ich pokonać - wyraziliśmy swoje zdanie. Nawałka, mając nadwątloną defensywę (kontuzja Glika i Mączyńskiego, Krychowiak po dwóch latach bez regularnej gry), ustawił zespół ultraofensywnie. W środku pola z tylko jednym zawodnikiem, Krychowiakiem, do odbierania piłki. Takiego wariantu w meczach towarzyskich nie ćwiczyliśmy ani razu! Co więcej, na MŚ selekcjoner ani razu nie wykorzystał "jedenastki", jaką szykował w próbie generalnej z Chile: Szczęsny - Piszczek, Bednarek, Pazdan, Rybus - Błaszczykowski, Krychowiak, Linetty, Zieliński, Grosicki - Lewandowski. Karol Linetty został jedynym piłkarzem z pola, który nie dostał szansy gry na MŚ. Jego miejsce na środku pomocy zajął Jacek Góralski. Meczu z Kolumbią nie ma sensu analizować, bo skład na tego rywala można określić mianem: "Pospolite ruszenie Adama Nawałki". Ta grupa ludzi nigdy nie grała ze sobą, a argument: "Oni najlepiej wyglądali na treningach" włóżmy między bajki. Na dodatek zupełnie niezrozumiałe było wpuszczenie gotowego do gry Kamil Glika, dopiero w 78. min, gdy kontuzji doznał Michał Pazdan. Wówczas mleko się rozlało, przegrywaliśmy 0-3. Glik zapewniał, że śmiało mógł grać od początku, co potwierdził w spotkaniu z Japonią. Sytuacja nie jest czarno-biała Nawałka kompletnie się pogubił, ale sytuacja nie jest czarno-biała. Czy warto go teraz odprawiać, po dwóch słabszych momentach, jednocześnie puszczając w niepamięć jego dokonania? Dwa awanse (na ME i na MŚ), ćwierćfinał Euro 2016 to osiągnięcia, na jakie polska piłka długo czekała. Glik nie myli się, że Nawałka wyciągnął polską piłkę do świata żywych, Jedno jest pewne: PZPN jeszcze nie szuka nowego selekcjonera. Pamiętajmy, że Zbigniew Boniek i Adam Nawałka to dżentelmeni, których wiąże nie tylko kontrakt, ale też długoletnia przyjaźń, dzielenie jednej szatni na MŚ 1978 r. Jeśli Boniek faktycznie zdecyduje się na rozstanie z panem Adamem, to Nawałka będzie pierwszym, który się o tym dowie i pożegnanie zostanie przeprowadzone z klasą, a nie jak to, które pamiętamy z okresu prezesa Grzegorza Laty, zwalniającego Leo Beenhakkera za autokarem, w Mariborze. Wbrew temu, że nasza federacja zachowuje spokój i analizuje sytuację, napływają do niej oferty trenerów z zagranicy. Tę, o której pisano Cesarego Prandellego, włóżmy między bajki. Z naszych informacji wynika, że zgłosił się za to jeden z przedstawicieli francuskiej szkoły trenerskiej i nie jest to Henryk Kasperczak. Nie pozostaje nam nic innego, jak ufność w intuicję Bońka. Gdy 26 października 2013 roku ogłosił światu: "Selekcjonerem został Adam Nawałka", większość ekspertów pukało się w czoło, widząc w panu Adamie trenera ligowego, ale nie selekcjonera. Tymczasem na długo Nawałka był strzałem w dziesiątkę. Pan Adam wniósł swoje know-how, a federacja rozłożyła nad nim parasol ochronny i spełniała jego marzenia, jeśli chodzi o warunki przygotowań. Zobaczymy, co teraz menedżerski nos podpowie Zbigniewowi Bońkowi. Na wtorek zwołał konferencję prasową z udziałem Adama Nawałki. Michał Białoński