Zapis relacji na żywo z meczu Francja - Belgia Zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne Trener Didier Deschamps zdecydował się na taką samą jedenastkę jak w spotkaniach z Peru (1-0) i z Argentyną (4-3). Zgodnie z przewidywaniami, do podstawowego składu wrócił Blaise Matuidi, który w meczu z Urugwajem musiał pauzować za żółte kartki. Zawodnik Juventusu ponownie został ustawiony blisko lewego skrzydła, choć z zadaniami defensywnymi, który było zdecydowanie więcej. Selekcjoner Roberto Martinez nie mógł z kolei wystawić Thomasa Meuniera, bardzo dobrze spisującego się w pojedynku z Brazylią. Zamiast niego postawił na Moussę Dembele, choć na innej pozycji, bliżej środka pomocy. Początkowe ustawienie mogło wskazywać na powrót do gry z trzema obrońcami (Alderweireld, Kompany, Vertonghen), szczególnie w fazie ofensywnej, czasem jednak Chadli cofał się na prawą obronę, gdy do ataku przechodzili wicemistrzowie Europy. Francja, która lepiej czuje się w szybkim kontrataku niż w ataku pozycyjnym nie starała się na siłę przejąć inicjatywy, zostawiając to rywalom. Belgowie zaś chętnie przystali na takie warunki, napędzani przez swojego kapitana Edena Hazarda. To on był największym zagrożeniem "czerwonych Diabłów", sprawiając raz za razem wiele kłopotów młodemu Pavardowi na prawej stronie francuskiej obrony. Rozgrywający Chelsea tylko w pierwszych 20 minutach trzy razy bardzo niebezpiecznie atakował, wyczuwając, gdzie może być słabszy punkt rywali. Po jednym z jego strzałów piłka przeszła po głowie Varane’a i o mało co nie wpadła do siatki, zaskakując Llorisa. Przez kilkanaście minut pierwszej połowy Belgowie nieźle radzili sobie w ataku pozycyjnym, wydawało się nawet, że bramka jest tylko kwestią czasu. I pewnie tak by się stało, gdyby nie kolejna na tych mistrzostwach znakomita interwencja Llorisa. Francuski kapitan już z Urugwajem popisał się paradą, która być może odmieniła losy meczu, tym razem nie dał się zaskoczyć klubowemu koledze z Tottenhamu, Alderweireldowi. W tym czasie podopieczni Didiera Deschampsa starali się wykorzystywać każdą nadarzającą się okazję do ataku. Groźni byli szczególnie wówczas, gdy na prawej stronie rozpędzał się Kylian Mbappe. Dzień przed meczem niespełna 20-letni napastnik profilaktycznie nie wyszedł na oficjalny trening, skarżąc się na delikatny ból pleców, był to jednak tylko fałszywy alarm. W trakcie spotkania - czy to, gdy rozpędzał się na skrzydle, czy gdy otrzymywał prostopadłe od Pogby - jego szybkość znowu mogła imponować. Zawsze brakowało jednak odrobiny dokładności, aby celniej wykonać strzał, albo ostatnie podanie. Z drugiej strony, Griezmann dostał od trenera wolną rękę - tak czuje się najlepiej - i często cofał się po piłkę na własną połowę, aby wyprowadzić kontratak. Bez powodzenia. Paradoksalnie, w najlepszej sytuacji znalazł się... Pavard, po bardzo inteligentnym zagraniu Mbappe, i tylko wyciągnięta noga bramkarza Courtois zapobiegła utracie gola. Nie mógł jednak nic zrobić, gdy tuż po przerwie Umtiti wyskoczył najwyżej po dośrodkowaniu Griezmanna z rzutu rożnego. Obrońca zgubił najpierw Alderweirelda, a potem przechytrzył Fellainiego i pewnie umieścił piłkę w siatce. Bramka jako żywo przypominała zwycięskie uderzenie sprzed... ćwierć wieku, kiedy Basile Boli dawał Marsylii i w ogóle francuskiej piłce zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Gol uwolnił Francuzów. Świadomi swoich umiejętności, zaczęli grać z większą swobodą, czego najlepszym przykładem była znakomita kombinacja w trójkącie Matuidi-Mbappe-Giroud, zakończona nieczystym uderzeniem tego ostatniego. W całej akcji perełką było zagranie piętą Mbappe, wprowadzające w belgijskie szeregi odrobinę paniki. Uwolnić nie mógł się tylko Giroud. Środkowy napastnik pełni w drużynie ważną rolę, szczególnie z takim "fizycznym" profilem na tle technicznych Griezmanna i Mbappe, ale to kolejny mecz, a którym nie potrafił odblokować swoich statystyk strzeleckich. Choć okazje miał. Podopieczni Martineza nie mogli za to przebić się przez francuski mur. Hazard był już skuteczniej blokowany, De Bruyne, nawet jeśli cofał się po piłkę jeszcze głębiej, nie miał miejsca na skuteczne rozegranie, Lukaku został całkowicie wyłączony z gry. Nie pomogła potężna "bomba" Witsela, którą Lloris wypiąstkował. Znowu ogromną rolę odegrał w środku Kante, ale cała francuska ekipa - doświadczeniem wywalczyła ten awans do finału mistrzostw świata. Trzeci w swojej historii. Francja - Belgia 1-0 (0-0) 1-0 Umtiti (50.) Francja: Lloris - Pavard, Varane, Umtiti, Hernandez - Pogba, Kante - Mbappe, Griezmann, Matuidi (86. Tolisso) - Giroud (85. Nzonzi). Belgia: Courtois - Chadli (90.+1 Batshuayi), Alderweireld, Kompany, Vertonghen - Witsel, Dembele (60. Mertens), Fellaini (80. Carrasco) - De Bruyne, Lukaku, Hazard. Żółte kartki: Kante, Mbappe - Alderweireld, Hazard, Vertonghen. Sędziował: Andres Cunha (Urugwaj) Remigiusz Półtorak