Czwartkowe spotkanie z Japonią będzie pożegnalnym występem drużyny Adama Nawałki w rosyjskim turnieju. Po dwóch wcześniejszych porażkach z Senegalem (1-2) i Kolumbią (0-3) polscy piłkarze stracili bowiem szansę na awans do kolejnej fazy mistrzostw świata. "Oglądałem oba mecze - pierwszy w Holandii, drugi w Polsce - i... jestem w szoku. Podobnie, jak wszyscy Polacy, bo oczekiwania były znacznie większe i też trzymałem kciuki za ten zespół. Rozczarowanie jest duże, ale nie będę nikogo krytykował, bo sam byłem w podobnej sytuacji na mistrzostwach świata i Europy. Wiem, jak chłopaki bardzo chcieli pokazać, co potrafią i wiem, co teraz czują" - przyznał w rozmowie z Ebi Smolarek, który 47 razy wystąpił w drużynie narodowej. Uczestnik MŚ 2006 i ME 2008 dodał, że choć wierzył w sukces biało-czerwonych, znów trzeba pogodzić się z tym, że nie wyszła nam kolejna duża impreza. "Musimy pogodzić się z faktem, że poziom okazał się za wysoki. Nasza gra nie wyglądała jednak dobrze, nie była to Polska z Euro 2016, czy eliminacji. Smutne jest to, że po tym co pokazaliśmy nikt na świecie nie będzie żałował odpadnięcia naszego zespołu. Było bowiem kilka reprezentacji, jak choćby Nigeria, których mogą żałować bardziej" - tłumaczył urodzony w Łodzi napastnik. W opinii byłego kadrowicza, w grze Polaków na turnieju w Rosji brakowało radości i liczy na to, że podopieczni Nawałki zaprezentują ją w ostatnim spotkaniu z Japonią. "Może to presja nas tak usztywniła? Został nam ostatni mecz, nie mamy już nic do stracenia i musimy wyjść na boisko z większą radością i ochotą do gry. To w naszej sytuacji nie brzmi dobrze, ale brakowało nam cieszenia się z gry. Byliśmy spięci i nerwowi, przez co szybko traciliśmy piłkę. Musimy utrzymać się przy niej dłużej, stworzyć wreszcie jakieś sytuacje i oby Robert Lewandowski miał ich więcej. Jako napastnik doskonale go rozumiem, bo samemu trudno jest cokolwiek zrobić. Nawet on potrzebuje podań kolegów" - wskazał strzelec 19 goli dla reprezentacji. Smolarek zaznaczył, że pojedynek z Japonią nie będzie łatwy z wielu względów. Jak tłumaczył, polskim piłkarzom w dobie internetu trudno jest odciąć się od spływającej na nich fali krytyki, a ich rywale to poukładana taktycznie drużyna, która ma duże szanse na grę w 1/8 finału. "Chciałbym, żebyśmy godnie pożegnali się z tą imprezą. Czeka nas jednak duże wyzwanie. Japonia to techniczny, wybiegany i walczący o każdą piłkę zespół. Ich gra w dwóch spotkaniach wyglądała fajnie - potrafili utrzymać się przy piłce, stwarzać dobre okazje i strzelać bramki. Nie będzie łatwo, ale niech chłopaki w szatni powiedzą sobie: +nie wyszło nam na tych mistrzostwach, ale wciąż na nich jesteśmy i spróbujmy w tym ostatnim meczu+" - podsumował były piłkarz m.in. Feyenoordu Rotterdam, Borussii Dortmund i Racingu Santander. Z Japonią Polacy zagrają w czwartek w Wołgogradzie o godz. 16 polskiego czasu. O tej samej porze w drugim meczu gr. H Kolumbia zmierzy się z Senegalem. (PAP) autor: Bartłomiej Pawlak