Remigiusz Półtorak, Eurosport.interia.pl: Raymond, kiedy przypadkowo spotkaliśmy się w paryskim metrze kilka godzin przed finałem w 1998 roku, mówił Pan, że Francja ma większe szanse, aby wygrać z Brazylią. I wygrała zdecydowanie. A dzisiaj? Też jest faworytem przeciwko Chorwacji? - Tak. Nie powiem, że zdecydowanym, bo to jednak finał i w jednym meczu wszystko może się zdarzyć, ale po tym co drużyna pokazała w poprzednich meczach na pewno jest faworytem. Solidność tej ekipy jest imponująca. Chorwacja zagrała na tych mistrzostwach już trzy dogrywki, czyli tak jakby miała w nogach jeden mecz więcej. Jakie to może mieć znaczenie? - Nie przywiązywałbym do tego nadmiernej wagi. Dlatego, że po zmianie przepisów i możliwości czterech zmian trenerzy dokładnie to wykorzystują. Tak było też z Chorwacją. W każdym spotkaniu, w którym drużyna grała dogrywkę wchodziła maksymalna liczba rezerwowych. A zatem nie wszyscy mają w nogach te 120 minut. Choć oczywiście najważniejsi zawodnicy tyle czasu spędzali na boisku. Mimo wszystko większą uwagę przywiązywałbym do czegoś innego. Chorwaci grali w półfinale później i mieli jeden dzień mniej na odnowę biologiczną i na wypoczynek. Francuska drużyna jest często krytykowana za mało porywający styl gry. Słusznie? - Nie zgadzam sie z tym. Słyszałem te opinie, jak Belgowie krzyczeli, że to skandal i nie mogli sobie poradzić, jak Francja grała defensywnie. Ale przecież drużyna, która wygrała mundial w 1998 roku też opierała się na takiej samej solidności w defensywie. Każda drużyna ma swój styl, a rywale muszą się do tego dostosować. Jeśli potrafią, tym lepiej. Proszę zwrócić uwagę, że zespoły, które opierały swoją grę głównie na posiadaniu piłki już dawno pojechały do domu. Większość drużyn jest tak dobrze zorganizowana, że jeśli ktoś potrafi tylko trzymać piłkę, a nie umie przejść szybko do ataku, niewiele osiągnie. Solidność w obronie jest jednak kluczowa.\ Ma Pan doświadczenie w przygotowaniach do najważniejszego meczu na mundialu. Jakie powinny one być? - Trzeba uświadomić sobie i wszystkim dookoła, że to już ostatni mecz, że więcej już nie będzie; że to nadzwyczajna i piękna okazja, aby przejść do historii. Moja drużyna z 2006 roku miała jeszcze świeżo w pamięci te wszystkie chwile szaleństwa na Polach Elizejskich, gdy Francja zdobywała mistrzostwo świata. Jednym słowem - trzeba mieć świadomość, że to coś absolutnie wyjątkowego, co może się już nie powtórzyć. Rozmawiał Remigiusz Półtorak