- Do kontuzji Kamila Glika doszło pod koniec dzisiejszego treningu. Kamil niestety nieszczęśliwie upadł i uszkodził bark. Niezwłocznie zorganizowaliśmy transport. Razem z dr. kadry Jackiem Jaroszewskim udali się do szpitala do Przemyśla. Czekamy na wyniki badań - mówi Kwiatkowski. To oznacza, że w Arłamowie zostaje jeszcze Marcin Kamiński, który - wszystko na to wskazuje - poleci też na mecze towarzyskie z Chile (8 czerwca w Poznaniu) i z Litwą (12 czerwca w Warszawie). Zgodnie z przepisami FIFA, w przypadku kontuzji jakiegoś zawodnika można dokonać korekt w składzie najpóźniej na 24 godziny przed pierwszym meczem w turnieju. - Czyli mamy praktycznie dwa tygodnie. To całkiem sporo czasu - przekonuje Jakub Kwiatkowski. - Pamiętamy, co działo się przed Euro we Francji. Wtedy kontuzji doznał Kamil Grosicki tuż przed samym wylotem, ale udało się wygrać ten wyścig z czasem i doprowadzić Kamila do takiego stanu, że mógł normalnie grać na turnieju. - Dlatego sytuacja jest poważna, ale jeszcze nie beznadziejna - dodaje Kwiatkowski. W jaki sposób odrzuceni zawodnicy dowiedzieli się, że nie pojadą do Rosji? - Odbyło się to podobnie jak przed dwoma laty przed wyjazdem do Francji. Po ostatnim treningu trener zaprosił indywidualnie każdego zawodnika na bok i w krótkiej rozmowie poinformował go o tym. Całej drużynie te decyzje zostały przedstawione tuż przed obiadem - mówi Jakub Kwiatkowski. Za największą niespodziankę można uznać brak w kadrze Krzysztofa Mączyńskiego. Co o tym zdecydowało? - Decyzje są podejmowane przez trenera w oparciu o szeroką analizę. Chodziło nie tylko o pobyt w Arłamowie, ale o obserwację całego sezonu, ile kto grał, jak ze zdrowiem i jak z formą - powiedział Kwiatkowski. Remigiusz Półtorak i Michał Białoński z Arłamowa